czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział XII Pozbawiona zmysłu

          Jechałam windą. Nie wiedziałam skąd i jak się w niej znalazłam, a tym bardziej dokąd zmierza. Może to dziwnie zabrzmi, ale gdzieś ją już widziałam.
          Nagle winda się zatrzymała, a jej drzwi otworzyły. Musiałam zmrużyć oczy z powodu rażących blaskiem białych ścian.
          Zobaczyłam przed sobą ogromne, białe pomieszczenie, które było prawie całkowicie puste. Znajdowały się w nim tylko dwie pary drzwi : po prawej i lewej stronie.
          Nie było tu nikogo. Jedynie na jego środku stał mężczyzna. Co jakiś czas podchodził do niego jakiś człowiek. Większości z uśmiechem na ustach wskazywał drzwi po lewej stronie. Znalazły się jednak dwie lub trzy osoby, które potraktował jak psy. Nakrzyczał na nie, wymachiwał rękami i odgonił od siebie. Zmarszczyłam czoło i wolnym krokiem ruszyłam w jego stronę.
          Gdy znajdowałam się zaledwie kilka metrów od mężczyzny, ten odwrócił się w moją stronę. Jego twarz była blada i cała w bliznach, oczy zapadnięte, a usta wykrzywione w wyrazie grymasu.
    - Dzień dobry – mruknęłam cicho. Mężczyzna dokładnie zlustrował mnie wzrokiem, po czym uśmiechnął się lekko.
    - Witaj – powiedział radośnie. – Ty pewnie jesteś Naomi? – kiwnęłam głową. – Ja nazywam się Muerte. Miło cię poznać.
    - I wzajemnie – odrzekłam i wysiliłam się na sztuczny uśmiech. – Przepraszam, ale co to za miejsce? Jak stąd wyjść?
    - Musisz pójść w stronę tamtych drzwi – wskazał na drzwi po lewej stronie. – Tak spotkasz mężczyznę i on ci dokładnie wszystko wytłumaczy – oznajmił i uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
    - Bardzo dziękuję. Do widzenia – pożegnałam się i ruszyłam w stronę drzwi. Nagle usłyszałam za sobą krzyk tego mężczyzny. Okazało się, że krzyczał na jakąś kobietę, kilka lat starszą ode mnie. Mówił, że to nie miejsce dla niej i żeby wracała do windy. Chciałam podbiec do nich i uspokoić mężczyznę, ale po chwili kobieta odeszła, a ja znowu ruszyłam w stronę drzwi.
          Kiedy moja dłoń znalazła się na klamce, znowu usłyszałam krzyk. Ta osoba wołała moje imię. Odwróciłam się, lecz nie zobaczyłam nikogo. Wzruszyłam więc ramionami i nie zwróciłam uwagi na dalsze nawoływanie mnie.

 ***

    - Proszę cię, ja nie mogę umrzeć – błagała dziewczyna.
    - Niestety, ale nadszedł twój czas. Musisz się z tym pogodzić – powiedział spokojnie mężczyzna.
    - Nie możesz pozwolić jej…Znaczy mi…Znaczy…No wiesz o co mi chodzi – warknęłam. – Jestem Caile. Nie możesz na to pozwolić! – krzyknęłam.
    - Co? – zapytał zaskoczony? – Jesteś Caile?
    - Tak, to ja! Chyba nie pozwolisz, żeby ostatnia Caile na ziemi zmarła…
    - Nie – przerwał mi. – Nie jest mi dane wybierać, kto może zostać na ziemi, a kto może umrzeć – mruknął.
    - Ale ty to przecież robisz! – krzyknęłam i spojrzałam w stronę drzwi. Mój sobowtór położył dłoń na klamce i już chciał otworzyć drzwi. – Proszę, zatrzymaj ją – jęknęłam, a po moim policzku spłynęła łza.
    - Eh, no dobrze – uległ mi. – Zaczekaj! – krzyknął, a mój „duch” odwrócił się w naszą stronę. – Podejdź tu.
    - Dziękuję – mruknęłam i przytuliłam mężczyznę.
    - Mogę ją chwilę zatrzymać, ale to ty musisz porozmawiać z szefem.
    - Szefem? – zdziwiłam się.
    - No Bogiem – burknął. – Idź w stronę tych drugich drzwi. Powiedz, że jesteś Caile i chcesz prosić o drugą szansę na ziemi. Musisz obiecać, że będziesz lepiej dbać o swoje życie. To powinno wystarczyć – powiedział. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i chciałam już coś do niego powiedzieć, ale mi przerwał. – Nie dziękuj, tylko idź. I tak wcześniej czy później jeszcze się spotkamy – mruknął i pchnął mnie w stronę drzwi, a sam zaczął rozmawiać z drugą mną, czyli moją duszą.
          Już po raz drugi znalazłam się w niebie. Jakimś cudem jestem świadoma tego, że mogę umrzeć. Ta „druga ja” to moja dusza. Jeśli otworzyłaby te drzwi, umarłabym. Jeszcze i tak mogę umrzeć, ale jest szansa, że uda mi się.
          Podeszłam do drzwi i wzięłam głęboki wdech. Następnie zapukałam do nich i, kiedy usłyszałam ciche „proszę”, weszłam.
           Znalazłam się w małym, białym pomieszczeniu. Było puste, jedynie na środku stało małe biurko i krzesełko, na którym siedział mężczyzna. Był wyższy ode mnie o głowę. Miał czarną brodę i był ubrany w białą, długą szatę. Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się lekko.
     - Dobry – powiedział cicho.
     - Witaj drogie dziecko. Co cię do mnie sprowadza? – zapytał mężczyzna.
     - Chciałam prosić o drugą szansę – mruknęłam, a mężczyzna zmarszczył czoło. – Wiem, że nie powinnam o to prosić, ale jestem Caile. Dopiero co odkryłam tę moc w sobie, a już umieram – jeknęłam. – Bardzo chciałabym pomagać zmarłym, dlatego bardzo proszę o drugą szanse. Na pewno jej nie zmarnuję…
          Mężczyzna popatrzył na mnie i zmarszczył czoło. Jego spojrzenie dokładnie mnie lustrowało. Wręcz przeszywało na wylot.
     - Hmm… - mruknął. – Po krótkim zastanowieniu się, postanawiam dać ci jeszcze jedną szansę – powiedział, a ja uśmiechnęłam się szeroko. – Ale czy zaakceptujesz ewentualne skutki?
     - Oczywiście.
     - A więc możesz wrócić na ziemie. Pamiętaj jednak, że obiecałaś żyć ze skutkami ubocznymi.
     - Jak najbardziej – oznajmiłam wesoło. – Bardzo panu dziękuję. Do widzenia.
     - Do wiedzenia moje dziecko – odrzekł, a ja w wspaniałym humorze wyszłam z pokoju. Od razu podeszłam do Muerte’go
     - Udało ci się? – zapytał z wyczekiwaniem. Kiwnęłam twierdząco głową. – Gratuluję! W takim razie raczej prędko się nie spotkamy. A przynajmniej mam nadzieję.
     - I vice versa  - powiedziałam, na co oboje się zaśmialiśmy. – Dobra, to gdzie ja mam teraz iść? Bo raczej tutaj nie zostanę, prawda?
     - Oczywiście, że nie. Musisz po prostu wrócić do windy i wcisnąć przycisk jeden, a wrócisz na ziemię – pokierował mnie. – Mam nadzieję, że dobrze wykorzystasz tę szansę.
     - I ja również. A więc…Do nie widzenia – uśmiechnęłam się szeroko.
     - Do nie widzenia – odrzekł z uśmiechem, a ja ruszyłam w stronę windy. Wcisnęłam „jeden” i po raz ostatni pomachałam mężczyźnie. Chwilkę później zapadła kompletna ciemność.

***

     - Budzi się – usłyszałam cichy szept i otworzyłam oczy, lecz dalej widziałam tylko ciemność.
     - Kto zgasił światło? – oburzyłam się. – Czy możecie je zaświecić z łaski swojej?
     - Kochanie! – usłyszałam krzyk taty, a chwilkę później ten mnie przytulił, zupełnie ignorując moją prośbę.
     - Po kiego grzyba zgasiliście to światło? – zapytałam ponownie. Odpowiedziała mi cisza.
     - Ależ córeczko – zaczął mój tata po chwili namysłu. – Światło jest zaświecone.
     - Ale ja nic nie widzę – spanikowałam. – Czy…To znaczy, że… - przerwałam zrozpaczona. – Ja jestem ślepa?
     - Naomi, nie denerwuj się – uspokajał mnie ojciec. – Jacob, biegnij po lekarza – rozkazał mojemu bratu, a chwilę później drzwi Sali zamknęły się z hukiem.
           Czyli, że o to chodziło Bogu? To miała być na pokuta? Ślepota? Przecież to mi się nie przytrafiało nawet w najgorszych koszmarach. Najgorszemu wrogowi bym tego nie życzyła.
           Moja babcia była niewidoma, ponieważ jakiś wypadek sprawił, że został u niej uszkodzony nerw wzrokowy, przez który stała się niewidoma. Zawsze modliłam się, aby już nikomu z mojej rodziny nie przytrafiło się coś takiego.
           Do dziesiątego roku życia mieszkałam z rodzicami u dziadków. Widziałam, jak babcia cierpiała. Przy mnie zawsze starała się być uśmiechnięta, lecz prawda była inna. Co noc słyszałam, jak płacze. Kiedy wchodziłam do jej pokoju i pytałam, czy wszystko w porządku, odpowiadała „tak”. Tłumaczyła się różnymi wymyślony historiami, typu „Słuchałam w radiu o zabójstwie dziewczynki i zrobiło mi się jej żal”. Było mi jej zawsze strasznie żal. Starałam się jej pomagać, przynosiłam ze szkoły dobre oceny specjalnie dla niej. Wiedziałam, że to ją cieszyło. Zamiast spotykać się z koleżankami, chodzić do nich, na place zabaw, wolałam siedzieć przy babci i ją wspierać.
           Chwilę później do Sali ktoś wszedł. Okazało się, że był to mój brat wraz z lekarzem. Słyszałam, jak mężczyzna podchodzi do mnie i szuka czegoś po kieszeniach.
     - Dzień dobry panno Coleman. Jak się dzisiaj czujemy? – zapytał.
     - Byłoby w miarę dobrze, gdyby nie to, że nic nie widzę – odpowiedziałam spokojnie. Lekarz nic nie mówiąc, rozszerzył mi jedno oko.
     - Źrenica lekko reaguje na światło, lecz nie tak, jak powinno. Musimy w takim razie zrobić dodatkowe badania. Sprawdzę, czy sala do takich badań jest wolna. Jeśli tak, to zaraz na nie pojedziemy. A teraz, przepraszam – oznajmił, po czym wyszedł z Sali.
     - Nie martw się kochanie, na pewno wszystko będzie dobrze – pocieszał mnie tata i spokojnie głaskał po głowie.
           Nie płakałam, nie rozpaczałam. Zdarzyło się już tyle złego, że nie miałam po co płakać. Zginęła najbliższa mi osoba – moja mama, przyjaciółka i dwójka dobrych kumpli. Już gorzej nie może być. Mam tylko nadzieję, że przynajmniej odzyskam wzrok, ale przecież nie może być aż tak źle.
           Wtedy do Sali wszedł lekarz. Powiedział, że sala do badań jest wolna, po czym dwie pielęgniarki zawiozły mnie tam. Skąd wiedziałam, że są dwie? Bo dyskutowały, kiedy pójdą razem na zakupy.
           Po skończonym badaniu, lekarz rozkazał zawieść mnie z powrotem na salę i obiecał, że zaraz przyjdzie poinformować mnie i rodzinę o wynikach. Wróciłam więc do Sali i wraz z bratem i ojcem niecierpliwie czekaliśmy na lekarza. Kiedy w końcu przyszedł, westchnął głęboko i zaczął przewracać jakieś kartki.
     - I co panie doktorze? Jak ze mną jest? – zapytałam zniecierpliwiona.
     - Niestety nie mam dla ciebie dobrej wiadomości – zaczął. – Straciłaś wzrok…Na zawsze…

 -----------------------------------------------------

Zajebiście, c’nie?
Właśnie o ten plan mi chodziło. O to, aby Naomi straciła wzrok J

Rozdział w ogóle nie przypadł mi do gustu, jedynie końcówka spoko. Proszę o komentarze ;)

20 komentarzy:

  1. Dlaczego jej to zrobiłaś?
    Rozdział cudowny <3
    Weny i do nn;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam "trochę" pokomplikować jej życie xD
      Bardzo dziękuję c:

      Usuń
  2. Ty Chamie!! ( hyhy po angielsku to szynka xD )
    Jaka mogłaś Jej to zrobić? Jak Ona teraz będzie się hajtać z Cole' m?!?!
    Rozdział super, ale krótki xD xD
    Jak Bóg powiedział o tych "Skutkach ubocznych" myślałam, że straci pamięć. Ale oczywiście Cole (♥) pomoże ją odzyskać. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, koleżanka na mnie mówiła "szynka" xD (chodziło jej o hama xD)
      Jak kocha, to jej nie opuści xddd
      Bardzo dziękuję c:


      Usuń
    2. "Jak kocha" sugerujesz coś Marcelo? :D :D

      Usuń
  3. Co Ty żeś zrobiła?! Naomi straciła wzrok?! Zwariowałaś chyba!!! Ja prdl, to jakaś masakra! A może zdarzy się jakiś cud i zostanie uzdrowiona, będzie jednak widzieć? :o
    Już wyobrażałam sobie Naomi i Cole'a na ślubnym kobiercu, a tu co? No dupa! Chyba, że chłopak postanowi przy niej być, mimo wypadku :D
    Ooo, to byłby fantastyczny moment :)
    Rozdział superaśny, tylko że strasznie dramatyczny :( Czekam na next i wyjaśnienie tej akcji :)
    Życzę weny, czasu, chęci i jak najszybszego pisania rozdziału :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozbawiłam ją wzroku, nie zauważyłaś? W tym opowiadaniu to JA jestem Bogiem xD
      No nie wiem co ja to mam zrobić. Ale mam takie dwa zajebiste pomysły, które obmyśliłyśmy z koleżanką. Mówię ci, "będzie ostro" (jak to mówi osioł ze Shreka xdd)
      Dziękuję bardzo ^_^

      Usuń
  4. '' Zajebiście c'nie? '' hahahha no cudownie xD ty jesteś jakaś szalona. Jeszcze ta odpowiedź na komentarz Alice, że musiałaś trochę skomplikować jej życie. No tak, do tej pory straciła tylko dwoje starych przyjaciół, przyjaciółkę, matkę i okazało się, że widzi duchy. No ta, za kolorowo było XD
    Nawet sobie tego nie wyobrażam. Duchy będą do niej podchodzić na ulicy, a ona będzie gadać stojąc na przeciwko drzewa xD
    Fragment z Bogiem też mi się śmiesznie czytało, no elo, idę pogadać z szefem i wypierdalam na ziemie. :D
    No.. Ale ogólnie rozdział świetny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: poprawka, to komentarz Tyśki.
      PS2: to taka konsola

      Usuń
    2. Ta na górze dobrze gada!!! Polać Jej :D

      Usuń
    3. Czytając twój koment, cały czas się rechotałam.
      Tak, spotka ducha, a będzie gadać z dzrewem...Fajny pomysł xd Mam już nawet taki jeden plan z duchem, w którym w pewnym sensie będzie brać udział również jej brat xD I mama taką zajebistą akcję w tym czymś, gdzie rosną włosy. Koleżanka mi pomysł podsunęła. Razem go obmyśliłyśmy xDDD
      Bardzo dziękuję :)

      Usuń
  5. CCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!??!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!??!!?!?!?!?!??!?!
    Jak mogłaś Naomi pozbawić wzroku? Jakby pamięć to bym przeżyła, a tak????????
    Przez Ciebie umarłam!!! I ja mam dodać 1 rozdział i tu co? Dedłam :( Jak mogłaś myślisz ty czasem o konsekwencjach :(

    PS. Sorki, że dopiero teraz, ale net mi wolno idzie :(
    PS2. Jutro nowy rozdział dodam i opisy bohaterów :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam. Należało się jej! Ciążę usunęła xD
      Przecież ty lubisz śmierć i trupki i ranienie ludzi, więc co ty mi tu sugerujesz? Musicie pogodzić się z tym, że jestem sadystką. Do tego wniosku doszły moje koleżanki xD
      Spoko, nie ma sprawy :)
      Czekam niecierpliwie c:

      Usuń
    2. No dobla, dobla. Należała jej się kara, ale nie taka! Lubie trupki i ranki ale nie okaleczać ŻYWYCH LUDZI !!! No chyba, że odzyska chociaż częściowo lub najlepiej całkowicie to wybaczę tę zniewagę :P
      Wpadaj, już czeka (ze specjalną dedykacją dla Ciebie) rozdzialik ^.^

      Usuń
    3. Już przeczytałam, zajebisty xD

      Usuń
    4. Cieszę się ^.^
      To kiedy spodziewać się nexta w opku Fantazy?

      Usuń
    5. Nie wiem, niestety :c
      Ale postaram się dodać w najbliższym czasie c:

      Usuń
    6. Kiedy dodałaś zakładki bohaterowie i o mnie, bo nie pamiętam by były one wcześniej :/

      Usuń
    7. Dokładnie wczoraj (11 sierpnia). Godziny chyba nie muszę podawać c'nie? Bo nie pamiętam xD

      Usuń