Jechałam
windą. Nie wiedziałam skąd i jak się w niej znalazłam, a tym bardziej dokąd
zmierza. Może to dziwnie zabrzmi, ale gdzieś ją już widziałam.
Nagle winda
się zatrzymała, a jej drzwi otworzyły. Musiałam zmrużyć oczy z powodu rażących
blaskiem białych ścian.
Zobaczyłam
przed sobą ogromne, białe pomieszczenie, które było prawie całkowicie puste.
Znajdowały się w nim tylko dwie pary drzwi : po prawej i lewej stronie.
Nie było tu
nikogo. Jedynie na jego środku stał mężczyzna. Co jakiś czas podchodził do
niego jakiś człowiek. Większości z uśmiechem na ustach wskazywał drzwi po lewej
stronie. Znalazły się jednak dwie lub trzy osoby, które potraktował jak psy.
Nakrzyczał na nie, wymachiwał rękami i odgonił od siebie. Zmarszczyłam czoło i
wolnym krokiem ruszyłam w jego stronę.
Gdy
znajdowałam się zaledwie kilka metrów od mężczyzny, ten odwrócił się w moją
stronę. Jego twarz była blada i cała w bliznach, oczy zapadnięte, a usta
wykrzywione w wyrazie grymasu.
- Dzień dobry –
mruknęłam cicho. Mężczyzna dokładnie zlustrował mnie wzrokiem, po czym
uśmiechnął się lekko.
- Witaj –
powiedział radośnie. – Ty pewnie jesteś Naomi? – kiwnęłam głową. – Ja nazywam
się Muerte. Miło cię poznać.
- I wzajemnie –
odrzekłam i wysiliłam się na sztuczny uśmiech. – Przepraszam, ale co to za
miejsce? Jak stąd wyjść?
- Musisz pójść w
stronę tamtych drzwi – wskazał na drzwi po lewej stronie. – Tak spotkasz
mężczyznę i on ci dokładnie wszystko wytłumaczy – oznajmił i uśmiechnął się do
mnie przyjaźnie.
- Bardzo dziękuję.
Do widzenia – pożegnałam się i ruszyłam w stronę drzwi. Nagle usłyszałam za
sobą krzyk tego mężczyzny. Okazało się, że krzyczał na jakąś kobietę, kilka lat
starszą ode mnie. Mówił, że to nie miejsce dla niej i żeby wracała do windy.
Chciałam podbiec do nich i uspokoić mężczyznę, ale po chwili kobieta odeszła, a
ja znowu ruszyłam w stronę drzwi.
Kiedy moja
dłoń znalazła się na klamce, znowu usłyszałam krzyk. Ta osoba wołała moje imię.
Odwróciłam się, lecz nie zobaczyłam nikogo. Wzruszyłam więc ramionami i nie
zwróciłam uwagi na dalsze nawoływanie mnie.
- Proszę cię, ja
nie mogę umrzeć – błagała dziewczyna.
- Niestety, ale
nadszedł twój czas. Musisz się z tym pogodzić – powiedział spokojnie mężczyzna.
- Nie możesz
pozwolić jej…Znaczy mi…Znaczy…No wiesz o co mi chodzi – warknęłam. – Jestem
Caile. Nie możesz na to pozwolić! – krzyknęłam.
- Co? – zapytał zaskoczony? – Jesteś Caile?
- Tak, to ja!
Chyba nie pozwolisz, żeby ostatnia Caile na ziemi zmarła…
- Nie – przerwał
mi. – Nie jest mi dane wybierać, kto może zostać na ziemi, a kto może umrzeć –
mruknął.
- Ale ty to
przecież robisz! – krzyknęłam i spojrzałam w stronę drzwi. Mój sobowtór położył
dłoń na klamce i już chciał otworzyć drzwi. – Proszę, zatrzymaj ją – jęknęłam,
a po moim policzku spłynęła łza.
- Eh, no dobrze –
uległ mi. – Zaczekaj! – krzyknął, a mój „duch” odwrócił się w naszą stronę. –
Podejdź tu.
- Dziękuję –
mruknęłam i przytuliłam mężczyznę.
- Mogę ją chwilę
zatrzymać, ale to ty musisz porozmawiać z szefem.
- Szefem? –
zdziwiłam się.
- No Bogiem –
burknął. – Idź w stronę tych drugich drzwi. Powiedz, że jesteś Caile i chcesz
prosić o drugą szansę na ziemi. Musisz obiecać, że będziesz lepiej dbać o swoje
życie. To powinno wystarczyć – powiedział. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i
chciałam już coś do niego powiedzieć, ale mi przerwał. – Nie dziękuj, tylko
idź. I tak wcześniej czy później jeszcze się spotkamy – mruknął i pchnął mnie w
stronę drzwi, a sam zaczął rozmawiać z drugą mną, czyli moją duszą.
Już po raz
drugi znalazłam się w niebie. Jakimś cudem jestem świadoma tego, że mogę umrzeć.
Ta „druga ja” to moja dusza. Jeśli otworzyłaby te drzwi, umarłabym. Jeszcze i
tak mogę umrzeć, ale jest szansa, że uda mi się.
Podeszłam do
drzwi i wzięłam głęboki wdech. Następnie zapukałam do nich i, kiedy usłyszałam
ciche „proszę”, weszłam.
Znalazłam
się w małym, białym pomieszczeniu. Było puste, jedynie na środku stało małe
biurko i krzesełko, na którym siedział mężczyzna. Był wyższy ode mnie o głowę.
Miał czarną brodę i był ubrany w białą, długą szatę. Kiedy mnie zobaczył,
uśmiechnął się lekko.
- Dobry –
powiedział cicho.
- Witaj drogie
dziecko. Co cię do mnie sprowadza? – zapytał mężczyzna.
- Chciałam prosić
o drugą szansę – mruknęłam, a mężczyzna zmarszczył czoło. – Wiem, że nie
powinnam o to prosić, ale jestem Caile. Dopiero co odkryłam tę moc w sobie, a
już umieram – jeknęłam. – Bardzo chciałabym pomagać zmarłym, dlatego bardzo
proszę o drugą szanse. Na pewno jej nie zmarnuję…
Mężczyzna
popatrzył na mnie i zmarszczył czoło. Jego spojrzenie dokładnie mnie
lustrowało. Wręcz przeszywało na wylot.
- Hmm… - mruknął.
– Po krótkim zastanowieniu się, postanawiam dać ci jeszcze jedną szansę –
powiedział, a ja uśmiechnęłam się szeroko. – Ale czy zaakceptujesz ewentualne
skutki?
- Oczywiście.
- A więc możesz
wrócić na ziemie. Pamiętaj jednak, że obiecałaś żyć ze skutkami ubocznymi.
- Jak najbardziej
– oznajmiłam wesoło. – Bardzo panu dziękuję. Do widzenia.
- Do wiedzenia
moje dziecko – odrzekł, a ja w wspaniałym humorze wyszłam z pokoju. Od razu
podeszłam do Muerte’go
- Udało ci się? –
zapytał z wyczekiwaniem. Kiwnęłam twierdząco głową. – Gratuluję! W takim razie
raczej prędko się nie spotkamy. A przynajmniej mam nadzieję.
- I vice
versa - powiedziałam, na co oboje się
zaśmialiśmy. – Dobra, to gdzie ja mam teraz iść? Bo raczej tutaj nie zostanę,
prawda?
- Oczywiście, że
nie. Musisz po prostu wrócić do windy i wcisnąć przycisk jeden, a wrócisz na
ziemię – pokierował mnie. – Mam nadzieję, że dobrze wykorzystasz tę szansę.
- I ja również. A
więc…Do nie widzenia – uśmiechnęłam się szeroko.
- Do nie widzenia
– odrzekł z uśmiechem, a ja ruszyłam w stronę windy. Wcisnęłam „jeden” i po raz
ostatni pomachałam mężczyźnie. Chwilkę później zapadła kompletna ciemność.
***
- Budzi się –
usłyszałam cichy szept i otworzyłam oczy, lecz dalej widziałam tylko ciemność.
- Kto zgasił
światło? – oburzyłam się. – Czy możecie je zaświecić z łaski swojej?
- Kochanie! –
usłyszałam krzyk taty, a chwilkę później ten mnie przytulił, zupełnie ignorując
moją prośbę.
- Po kiego grzyba
zgasiliście to światło? – zapytałam ponownie. Odpowiedziała mi cisza.
- Ależ córeczko –
zaczął mój tata po chwili namysłu. – Światło jest zaświecone.
- Ale ja nic nie
widzę – spanikowałam. – Czy…To znaczy, że… - przerwałam zrozpaczona. – Ja
jestem ślepa?
- Naomi, nie
denerwuj się – uspokajał mnie ojciec. – Jacob, biegnij po lekarza – rozkazał
mojemu bratu, a chwilę później drzwi Sali zamknęły się z hukiem.
Czyli, że o
to chodziło Bogu? To miała być na pokuta? Ślepota? Przecież to mi się nie
przytrafiało nawet w najgorszych koszmarach. Najgorszemu wrogowi bym tego nie
życzyła.
Moja babcia
była niewidoma, ponieważ jakiś wypadek sprawił, że został u niej uszkodzony
nerw wzrokowy, przez który stała się niewidoma. Zawsze modliłam się, aby już
nikomu z mojej rodziny nie przytrafiło się coś takiego.
Do
dziesiątego roku życia mieszkałam z rodzicami u dziadków. Widziałam, jak babcia
cierpiała. Przy mnie zawsze starała się być uśmiechnięta, lecz prawda była
inna. Co noc słyszałam, jak płacze. Kiedy wchodziłam do jej pokoju i pytałam, czy
wszystko w porządku, odpowiadała „tak”. Tłumaczyła się różnymi wymyślony
historiami, typu „Słuchałam w radiu o zabójstwie dziewczynki i zrobiło mi się
jej żal”. Było mi jej zawsze strasznie żal. Starałam się jej pomagać,
przynosiłam ze szkoły dobre oceny specjalnie dla niej. Wiedziałam, że to ją
cieszyło. Zamiast spotykać się z koleżankami, chodzić do nich, na place zabaw,
wolałam siedzieć przy babci i ją wspierać.
Chwilę
później do Sali ktoś wszedł. Okazało się, że był to mój brat wraz z lekarzem.
Słyszałam, jak mężczyzna podchodzi do mnie i szuka czegoś po kieszeniach.
- Dzień dobry
panno Coleman. Jak się dzisiaj czujemy? – zapytał.
- Byłoby w miarę
dobrze, gdyby nie to, że nic nie widzę – odpowiedziałam spokojnie. Lekarz nic
nie mówiąc, rozszerzył mi jedno oko.
- Źrenica lekko
reaguje na światło, lecz nie tak, jak powinno. Musimy w takim razie zrobić
dodatkowe badania. Sprawdzę, czy sala do takich badań jest wolna. Jeśli tak, to
zaraz na nie pojedziemy. A teraz, przepraszam – oznajmił, po czym wyszedł z
Sali.
- Nie martw się
kochanie, na pewno wszystko będzie dobrze – pocieszał mnie tata i spokojnie
głaskał po głowie.
Nie
płakałam, nie rozpaczałam. Zdarzyło się już tyle złego, że nie miałam po co
płakać. Zginęła najbliższa mi osoba – moja mama, przyjaciółka i dwójka dobrych
kumpli. Już gorzej nie może być. Mam tylko nadzieję, że przynajmniej odzyskam
wzrok, ale przecież nie może być aż tak źle.
Wtedy do
Sali wszedł lekarz. Powiedział, że sala do badań jest wolna, po czym dwie
pielęgniarki zawiozły mnie tam. Skąd wiedziałam, że są dwie? Bo dyskutowały,
kiedy pójdą razem na zakupy.
Po
skończonym badaniu, lekarz rozkazał zawieść mnie z powrotem na salę i obiecał,
że zaraz przyjdzie poinformować mnie i rodzinę o wynikach. Wróciłam więc do Sali
i wraz z bratem i ojcem niecierpliwie czekaliśmy na lekarza. Kiedy w końcu
przyszedł, westchnął głęboko i zaczął przewracać jakieś kartki.
- I co panie
doktorze? Jak ze mną jest? – zapytałam zniecierpliwiona.
- Niestety nie
mam dla ciebie dobrej wiadomości – zaczął. – Straciłaś wzrok…Na zawsze…
Zajebiście, c’nie?
Właśnie o ten plan mi chodziło. O to, aby Naomi straciła
wzrok J
Rozdział w ogóle nie przypadł mi do gustu, jedynie końcówka
spoko. Proszę o komentarze ;)
Dlaczego jej to zrobiłaś?
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny <3
Weny i do nn;*
Musiałam "trochę" pokomplikować jej życie xD
UsuńBardzo dziękuję c:
Ty Chamie!! ( hyhy po angielsku to szynka xD )
OdpowiedzUsuńJaka mogłaś Jej to zrobić? Jak Ona teraz będzie się hajtać z Cole' m?!?!
Rozdział super, ale krótki xD xD
Jak Bóg powiedział o tych "Skutkach ubocznych" myślałam, że straci pamięć. Ale oczywiście Cole (♥) pomoże ją odzyskać. :D
Tak, wiem, koleżanka na mnie mówiła "szynka" xD (chodziło jej o hama xD)
UsuńJak kocha, to jej nie opuści xddd
Bardzo dziękuję c:
"Jak kocha" sugerujesz coś Marcelo? :D :D
UsuńNie, nic xddd
UsuńCo Ty żeś zrobiła?! Naomi straciła wzrok?! Zwariowałaś chyba!!! Ja prdl, to jakaś masakra! A może zdarzy się jakiś cud i zostanie uzdrowiona, będzie jednak widzieć? :o
OdpowiedzUsuńJuż wyobrażałam sobie Naomi i Cole'a na ślubnym kobiercu, a tu co? No dupa! Chyba, że chłopak postanowi przy niej być, mimo wypadku :D
Ooo, to byłby fantastyczny moment :)
Rozdział superaśny, tylko że strasznie dramatyczny :( Czekam na next i wyjaśnienie tej akcji :)
Życzę weny, czasu, chęci i jak najszybszego pisania rozdziału :]
Pozbawiłam ją wzroku, nie zauważyłaś? W tym opowiadaniu to JA jestem Bogiem xD
UsuńNo nie wiem co ja to mam zrobić. Ale mam takie dwa zajebiste pomysły, które obmyśliłyśmy z koleżanką. Mówię ci, "będzie ostro" (jak to mówi osioł ze Shreka xdd)
Dziękuję bardzo ^_^
'' Zajebiście c'nie? '' hahahha no cudownie xD ty jesteś jakaś szalona. Jeszcze ta odpowiedź na komentarz Alice, że musiałaś trochę skomplikować jej życie. No tak, do tej pory straciła tylko dwoje starych przyjaciół, przyjaciółkę, matkę i okazało się, że widzi duchy. No ta, za kolorowo było XD
OdpowiedzUsuńNawet sobie tego nie wyobrażam. Duchy będą do niej podchodzić na ulicy, a ona będzie gadać stojąc na przeciwko drzewa xD
Fragment z Bogiem też mi się śmiesznie czytało, no elo, idę pogadać z szefem i wypierdalam na ziemie. :D
No.. Ale ogólnie rozdział świetny ^^
PS: poprawka, to komentarz Tyśki.
UsuńPS2: to taka konsola
Ta na górze dobrze gada!!! Polać Jej :D
UsuńCzytając twój koment, cały czas się rechotałam.
UsuńTak, spotka ducha, a będzie gadać z dzrewem...Fajny pomysł xd Mam już nawet taki jeden plan z duchem, w którym w pewnym sensie będzie brać udział również jej brat xD I mama taką zajebistą akcję w tym czymś, gdzie rosną włosy. Koleżanka mi pomysł podsunęła. Razem go obmyśliłyśmy xDDD
Bardzo dziękuję :)
CCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!??!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!??!!?!?!?!?!??!?!
OdpowiedzUsuńJak mogłaś Naomi pozbawić wzroku? Jakby pamięć to bym przeżyła, a tak????????
Przez Ciebie umarłam!!! I ja mam dodać 1 rozdział i tu co? Dedłam :( Jak mogłaś myślisz ty czasem o konsekwencjach :(
PS. Sorki, że dopiero teraz, ale net mi wolno idzie :(
PS2. Jutro nowy rozdział dodam i opisy bohaterów :3
Oj tam, oj tam. Należało się jej! Ciążę usunęła xD
UsuńPrzecież ty lubisz śmierć i trupki i ranienie ludzi, więc co ty mi tu sugerujesz? Musicie pogodzić się z tym, że jestem sadystką. Do tego wniosku doszły moje koleżanki xD
Spoko, nie ma sprawy :)
Czekam niecierpliwie c:
No dobla, dobla. Należała jej się kara, ale nie taka! Lubie trupki i ranki ale nie okaleczać ŻYWYCH LUDZI !!! No chyba, że odzyska chociaż częściowo lub najlepiej całkowicie to wybaczę tę zniewagę :P
UsuńWpadaj, już czeka (ze specjalną dedykacją dla Ciebie) rozdzialik ^.^
Już przeczytałam, zajebisty xD
UsuńCieszę się ^.^
UsuńTo kiedy spodziewać się nexta w opku Fantazy?
Nie wiem, niestety :c
UsuńAle postaram się dodać w najbliższym czasie c:
Kiedy dodałaś zakładki bohaterowie i o mnie, bo nie pamiętam by były one wcześniej :/
UsuńDokładnie wczoraj (11 sierpnia). Godziny chyba nie muszę podawać c'nie? Bo nie pamiętam xD
Usuń