sobota, 26 lipca 2014

Rozdział XI Żądny zemsty

         Chcecie wiedzieć co leżało na stole? Było to zakrwawione ciało mojej matki...
         Kiedy dotarło do mnie co zobaczyłam, zerwałam się na równe nogi i zaczęłam posuwać do tyłu. Gdy natknęłam się na ścianę, osunęłam się na ziemię i pozwoliłam spływać łzom po moich policzkach.
         Nagle usłyszałam otwierające się drzwi łazienki i kroki kierowane do kuchni.
    - Naomi, ja ju...Ja pierdole! - usłyszałam krzyk. Podniosłam powoli głowę i zobaczyłam Cole'a, który ślepo wpatrywał się w trupa. - Naomi, co tu się stało? - zapytał i uklęknął przede mną.
    - N-nie wiem - wydukałam. - Dzwoń n-na policję, bła-błagam.
    - Tak, już - mruknął i zaczął przeczesywać kieszenie w poszukiwaniu telefonu. Kiedy w końcu go znalazł, wykręcił odpowiedni numer.
    - Halo? Policja?...
          Dalszej rozmowy już nie słyszałam. Byłam zbyt zrozpaczona i pogrążona we własnych myślach. Ocknęłam się dopiero wtedy, gdy szatyn zaczął mną lekko potrząsać. Mówił coś do mnie, ale ja go nie słuchałam. Byłam zbyt zapatrzona w ciało mamy.
          W pewnej chwili chłopak westchnął, usiadł obok mnie i przytulił mnie mocno do siebie. Płakałam mu w ramię kilka minut, aż Cole zaproponował, abyśmy wyszli na zewnątrz. Chłopak pomógł mi wstać i wyprowadził na zewnątrz. Gdy wychodziliśmy z domu, zgarnął z wieszaka moją ramoneskę i kiedy usiedliśmy na ławce, zarzucił ją na mnie. Mocno wtuliłam się w chłopaka.
    - Jeśli chcesz, to możesz wracać do domu - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich smutek i współczucie.
    - Oszalałaś? Nie zostawię cię tu samej - zaprzeczył. W odpowiedzi uśmiechnęłam się do nie smutno.
    - Dzięki.
    - Za co ty mi dziękujesz? - zdziwił.
    - Za to, że w ogóle jesteś. Pocieszasz mnie i w ogóle...Nigdy nie miałam takiego przyjaciela, jak ty.
    - A ja nigdy takiej przyjaciółki - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
    - Cole, mam prośbę - zaczęłam. - Czy mogłabym dzisiaj u ciebie nocować? Tata z bratem wracają jutro, a ja nie mam zamiaru zostać w tym domu ani chwili dłużej.
    - Jasne, ale policja nie zadzwoni wcześniej do twojego ojca?
    - Na pewno, ale babcia mieszka dziewięć godzin drogi samochodem stąd, więc nawet jakby wyjechali teraz, to przyjadą dopiero rano.
    - No racja.
            Policja przyjechała chwilę później. Zabrali ciało mamy, zabezpieczyli ślady i okazało się, że moja mama również miała na brzuchu wyryty napis "12.07.2013 r.". Powiedziałam policji o moich znajomych, którzy także mieli wyrytą tę datę. Powiedzieli, że to dokładnie zbadają. Zadzwonili również do mojego ojca, który powiedział, że przyjedzie jutro około dziesiątej i od razu zgłosi się na policję. Później sama poinformowałam go, że nocuję u przyjaciela i podałam mu na wszelki wypadek adres.
            Kiedy policja odjechała, czyli jakieś dwie godziny później, wstąpiłam do domu po kilka rzeczy i pojechaliśmy do domu Cole'a. Kiedy pod niego dojechaliśmy, zsiadłam z jego motoru i ściągnęłam kask. Szatyn szybko zrobił to samo i, łapiąc mnie za rękę, zaprowadził do domu. Kiedy weszliśmy na korytarz, ściągnęliśmy buty, a chłopak kazał mi poczekać. Sam ruszył do salonu, gdzie na kanapie siedziała jego mama. Przez chwilkę tłumaczył jej coś, a kobieta zerknęła na mnie ze smutkiem w oczach. Następnie kiwnęłam głową, a szatyn wrócił do mnie i poszliśmy na górę.
    - Powiedziałeś jej o wszystkim? - zapytałam chłopaka, kiedy zamykał drzwi pokoju.
    - Tak - odrzekł. - Wolałem oszczędzić ci pytań z jej strony typu "Dlaczego płaczesz".
    - Dziękuję - mruknęłam i usiadłam na łóżku Cole'a. - Tylko jedno mnie zastawia. Przecież mieszkałeś z ojcem.
    - Tak, ale z powodu pracy musiał wyjechać na tydzień. Mama postanowiła, że zamieszka na ten czas ze mną. Tłumaczyłem jej, że przecież jestem pełnoletni i sobie poradzę, ale do niej to nie docierało - westchnął, na co się zaśmiałam. - A ty z czego się śmiejesz? Wiesz, jak ona mi nie daje żyć? - jęknął. - Mówi do mnie "słonko", musiałem ją kilka dni przekonywać, żeby mnie na ten bal puściła, bo uważała, że jeszcze mnie napadną...
    - Na motorze?
    - Też jej to powiedziałem, ale powiedziała, że nawet jak się pod domem zatrzymam, to może jakiś psychopata z krzaków wyskoczyć. Dlatego właśnie wolę ojca.
    - Powinieneś się cieszyć. Twoja mama przynajmniej żyje - mruknęłam i spuściłam głowę, a po moim policzku spłynęła łza. W moim umyśle zaczęła odtwarzać się ta sytuacja sprzed dwóch godzin. Ciało mojej matki leżące na stole, całe we krwi i z nożem w głowie. Kto mógł być tak bez serca i zabić moją mamę.
          Cole usiadł obok mnie i przytulił mnie do siebie. W jego ramionach czułam się bezpieczna, lecz to nie sprawiało, że zapomniałam o całej sprawie. Dalej byłam zrozpaczona.
    - Nie rozumiem tylko jednego - zaczęłam. - Niedawno koleżanka napisała mi mail. Pisało w nim, że dwóch naszych kolegów zabił jakiś facet. Każdy z nich miał wyrytą na klatce piersiowej datę dwunastego lipca dwa tysiące trzynastego roku. Ich najbliższe rodziny także ktoś zabił i wyrył tę datę. Najdziwniejsze jest to, że moja mama również miała ten napis - zdziwiłam się. - Dzisiaj w szkole zadzwoniła do mnie i wypytałam się jej trochę o szczegóły. Okazało się, że facet najpierw zabił ich rodzinę, a później ich samych - po moim ciele przeszedł dreszcz.
     - Chyba nie chcesz powiedzieć, że...
     - Tak - przerwałam mu i zerwałam się na równe nogi. - Ja mogę być następna...
       


          Cole użyczył mi swojego pokoju. Sam postanowił nocować w pokoju gościnnym.
          Kiedy umyłam się i przebrałam, wybiła już godzina pierwsza w nocy. Byłam tak zmęczona, że od razu padłam na łóżku i marzyłam tylko o tym, aby wpaść w objęcia Morfeusza. Jednak dźwięk sms'a w moim telefonie uniemożliwił mi to. Westchnęłam i sięgnęłam po telefon.

Od : Nieznany
To ja zabiłem twoją matkę.
Zabiłbym i resztę rodziny, ale nie było ich w domu.
...Mieli szczęście...

         
         Pierwsze co zrobiłam, gdy przeczytałam tą wiadomość, to, potykając się o krzesło, pobiegłam wystraszona do pokoju Cole'a. Chłopak spał już w najlepsze, więc zaczęłam nim potrząsać. Najpierw lekko uchylił oczy i zaczął coś mruczeć, lecz kiedy zobaczył strach wymalowany na mojej twarzy, od razu się przebudził.
    - Naomi? Co się stało? - zapytał zdziwiony i podniósł się do pozycji siedzącej. Drżącą ręką podałam mu telefon. Przeczytał wiadomość i spojrzał na mnie z obawą.
    - Gdyby nie to, że tata i brat pojechali do babci...Straciłabym ich - po policzku spłynęła łza. - Rozumiesz? Straciłabym wszystkich... - szlochnęłam. Chłopak spojrzał na mnie ze smutkiem i rozłożył ręce, abym się do niego przytuliła. Od razu to zrobiłam. Kiedy płakałam mu w ramię, szatyn otulił mnie szczelnie kołdrą i mocniej przytulił do siebie.
    - A jeśli on ich zabije? - zapytałam zalana łzami.
    - Nie zabije, nie bój się - uspokajał mnie. - Nie płacz już, proszę... - szepnął i głaskał mnie spokojnie po głowie. W końcu położył się, dalej przytulając mnie do siebie.  Nawet sama nie wiem kiedy, zasnęłam.



          Obudziło mnie ćwierkanie ptaków na oknem. Powoli rozchyliłam swoje powieki i zorientowałam się, że zasnęłam z Colem. Spaliśmy w dość dziwnej pozycji. Moje usta dotykały jego szyi, a noga była przerzucona przez jego brzuch, za to jego dłoń spoczywała na moim udzie. Zsunęłam ją powoli z mojej nogi i cicho ruszyłam do jego pokoju, w którym zostawiłam torbę z rzeczami. Wzięłam ją i ruszyłam do łazienki, w której wzięłam prysznic. Następnie ubrałam się w czarną sukienkę na ramiączkach z koronką, sięgającą połowy ud i trampki tego samego koloru. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż, rozczesałam włosy, które splotłam w warkocz na boku i wyszłam z łazienki. Razem z torbą wróciłam do pokoju. Cole'a w nim nie było, co znaczyło, że już wstał. Usiadłam na łóżku i akurat z tej chwili zadzwonił mój telefon.
    - Halo?
    - Córeczko? Jestem jeszcze jakieś pół godziny drogi od Nowego Yorku. Wstąpię do domu, odłożę rzeczy, nakarmię psa i zaraz pojadę na komisariat. Potem po ciebie przyjadę.
    - Nie tato. Ja chcę z Tobą jechać na policję - prosiłam. - Wczoraj dostałam sms'a od tego zabójcy. Napisał, że zabiłby pewnie ciebie i Jacoba, gdyby nie to, że was nie było.
    - ...Dobrze. Będę za jakieś pięćdziesiąt minut. Adres podałaś mi wczoraj, więc trafię.
    - Dzięki. Pa.
    - Do zobaczenia.
            Rozłączyłam się włożyłam i telefon do kieszeni. Uwielbiałam tę zwiewną sukienkę, bo miała kieszenie, które, na dodatek, nie były prawie w ogóle widoczne.
            Kiedy tak siedziałam i wpatrywałam się w okno, w łazienki połączonej z pokojem gościnnym, wyszedł Cole. Był jedynie owinięty w ręcznik wokół pasa. Kropelki wody spływały po jego ciele, a ręką przeczesywał wilgotne włosy. Trochę zdziwił się na mój widok.
    - Myślałem, że już poszłaś - powiedział i wyjął z szafy pierwsze lepsze ciuchy.
    - Nie, jeszcze nie - mruknęłam. - Jeśli pozwolisz, zostanę tu jeszcze jakąś godzinkę.
    - Jasne. Ubiorę się tylko i pójdziemy na śniadanie - uśmiechnął się szeroko i zniknął za drzwiami łazienki. Wyszedł chwilkę później i razem zeszliśmy na dół. - Na co masz ochotę?
    - Nie wiem - mruknęłam. - Może jajecznica?
    - Na pomidorach? - kiwnęłam głową z uśmiechem. - Okey. Możesz pokroić pomidory?
    - Jasne - odrzekłam i wzięliśmy się za przygotowywanie śniadania, które było gotowe w jakieś pięć minut. Nałożyliśmy danie na talerze i chwilkę później rozkoszowaliśmy się smakiem.
          Po śniadaniu poszliśmy do salonu i zaczęliśmy oglądać jakiś serial komediowy. Dopiero około godziny dziesiątej trzydzieści usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Chłopak poszedł otworzyć, a ja chwyciłam torbę i także ruszyłam w stronę drzwi. Stał w nich mój tata. Od razu do niego podbiegłam i przytuliłam go mocno.
    - Nie martw się, jakoś sobie poradzimy - mruknął cicho i pogładził mnie po włosach. - Wszystko będzie dobrze
    - Teraz już nic nie będzie dobrze - bąknęłam i jeszcze mocniej wtuliłam się w garnitur ojca. Oderwałam się od niego po kilku sekundach ze łzami w oczach. - Dzięki Cole - mruknęłam do chłopaka stojącego w drziwach i uśmiechnęłam się do niego smutno. Szatyn odwzajemnił to.
    - Nie ma sprawy. Trzymaj się - powiedział i zamknął drzwi. Uniosłam wzrok w stronę ojca.
    - O co chodziło z tym sms'em? - zapytał. Wyciągnęła z kieszeni telefon i podałam tacie. Ten, kiedy tylko przeczytał wiadomość, zmarszczył brwi, a twarz wykrzywił w grymasie. - Ten człowiek zdecydowanie nie jest normalny. Będziemy musieli jak najprędzej pokazać to na policji.
          I tak zrobiliśmy. Policjanci postanowili, że dadzą nam ochronę. Będą cały czas nas obserwować. Zapewniali, że będziemy bezpieczni.
          Kiedy jechaliśmy samochodem taty do domu, zapytałam, gdzie jest Jacob. Ten obwieścił mi, że postanowił zostawić go w domu. Uważał, że nie ma potrzeby wozić go na komisariat, skoro i tak nic nie wie w tej sprawie.
          Gdy dojechaliśmy pod dom, wszystko mi się przypomniało. To całe wydarzenie odtworzyło się w mojej głowie, jak film. Oczy zaczęły być wilgotne, a w gardle stanęła wielka gula, która utrudniała wyduszenie z siebie choć jednego słowa. Powróciło wszystko, wszystkie wspomnienia. Z trudem powstrzymałam się od tego, aby się nie rozpłakać. Przetarłam jednak szybko oczy i wysiadłam z samochodu.
          Kiedy tylko pojawiliśmy się w Nowym Yorku miałam nadzieję, że wszystko się zmieni, na lepsze. Myślałam, że zapomnę o Davidzie, moim nienarodzonym dziecku i o wszystkich problemach. Wiedziałam, że idealnie nie będzie, ale tu jest wręcz gorzej, niż w Memphis. Odkąd tu przyjechałam, wszyscy umierają. Mama, Adam, Joe, Lindsay...Kto będzie następny? Tata? Jacob? Reszta moich przyjaciół i rodziny? Nie miałam pojęcia. Miałam tylko nadzieję, że to wszystko się jak najszybciej skończy. Nie wiedziałam wtedy, jak bardzo się myliłam...
          Resztę dnia przeleżałam w łóżku wraz z Aironem. Brat poszedł do sklepu, a tata spał. Zresztą nie dziwię mu się. W końcu o północy musiał wyjechać od babci i wpół przytomny prowadzić samochód.
          Około godziny osiemnastej postanowiłam zejść na dół zrobić kolację. Tata mnie o to poprosił. Zastanowiłam się trochę i w końcu postanowiłam zrobić spaghetti. Wyjęłam z szafki potrzebne składniki i zaczęłam gotować makaron.
    - Może pomóc? - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się tak szybko, że prawie wylądowałam na ziemi.
          Za stołem kuchennym stał jakiś mężczyzna. Był cały ubrany na czarno, na oko w wieku mojego taty. Na jego twarzy było widać grymas zażenowania. Nie byłoby to bardzo niepokojące, gdyby nie to, że trzymał w ręce pistolet.
    - Kim pan jest? - zapytałam przestraszona. On w odpowiedzi zaśmiał się z pogardą.
    - Kim jestem? - powtórzył. - Kim, kurwa, jestem? Razem ze swoimi koleżkami jesteś winna śmierci mojej rodziny. Ich już załatwiłem, teraz czas na ciebie.
    - Ale o co chodzi? Ja nikogo nie zabiłam. Nie wiem o co panu chodzi - jęknęłam.
    - Nie udawaj Naomi Williams. Dwunasty lipiec. Kojarzysz tę datę? To wtedy razem ze swoimi przyjaciółmi wracaliście pijani z imprezy. Samochodem! - warknął. - Nie dość, że potrąciliście na pasach moją żonę i dwójkę dzieci, to jeszcze uciekliście. Jak tchórze! Jakbyście im pomogli, może jeszcze by żyli! - krzyknął i uderzył pięścią w stół. - Ale nie zrobiliście tego i teraz mi za to zapłacicie - powiedział i przyłożył mi pistolet do głowy.
     - Zanim mnie pan zabiję, chcę, aby pan coś wiedział - powiedziałam roztrzęsiona. - Ja nie nazywam się Naomi Williams, tylko Naomi Coleman. Ja nic nie wiem o tym całym wypadku - broniłam się.
     - Nie kłam! Miej chociaż tyle godności, aby się przyznać - warknął. Wtedy wpadłam na pewien pomysł. Załatwili nam ochronę, która czekała w samochodzie przed domen, więc mogłabym do nich uciec. Tuż obok mojej ręki, na półce, stało pudełko z mąką. Nabrałam trochę w garść i całość wysypałam wprost w oczy mojego oprawcy. Ten krzyknął tylko i próbował pozbyć się mąki z oczu. Korzystając z okazji, biegiem ruszyłam w stronę drzwi, a następnie bramki. Chwilkę później usłyszałam jego ciężkie buty uderzające o panele podłogowe.
          Gdy zostało mi już zaledwie kilkadziesiąt metrów do samochodu policyjnego, usłyszałam strzał i poczułam okropny ból w okolicach skroni. Nogi ugięły się pode mną i upadłam na ulicę. Dalej słyszałam strzał, jakiś krzyk i zobaczyłam policjanta pochylającego się nade mną.
          Dalej była tylko ciemność. Głęboka i nieprzenikliwa. Nie było już nic. Nie czułam bólu, strachu....Ogarnęła mnie zupełna pustka...

----------------------------------------------------

No i macie rozdzialik c:
Troszkę za krótki, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie :) Cała ta sprawa z tymi zabójstwami powinna wyjaśnić się w następnym rozdziale :p Wtedy wszystko zrozumiecie xD

Dziękuję za przeczytanie i proszę o komentarze c:

38 komentarzy:

  1. KTÓRA TO JUŻ OFIARA DO CHOLERY?! 15 ODKĄD ZACZĘŁAŚ
    PISAĆ BLOGI!
    Ale serio to jest 15 ofiara. Mam nadzieje, że będzie żyła...
    Wiesz... Chyba dla twojego dobra trzeba założyć organizacje AZ (anonimowych zabójców) Oni pomogą Ci z problemem... A i mój tata jest z policji i ma jakieś tam znajomości.. Ze snajperami... :D Wiesz o co chodzi prawda? Pomalutku, po cichutku i do celu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już piętnasta? Ile to się tego już nazbierało xD
      Masz tatę w policji? Zazrdo xD Jakby mój pracował w policji, to mógłby mi zapewnić przyszłość. W końcu miałby znajomości :p
      Hahaha, tak, przydałoby się taką stworzyć xDDD

      Usuń
  2. Świetny rozdział. ;)
    Jak jej tata powiedział, że Jacob został w domu to się przestraszyłam, że zastaną go martwego ;-; ale się zlitowałaś. xD
    Domyśliłam, że że Naomi będzie powiązana z tą sprawą. ( komentarz o tej dacie na ciele jej matki ) No to czekam na wyjaśnienia i życzę weny. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)
      Kurde, nie pomyślałam o tym. A miałam szansę go zadźgać :c (xD)
      Jeszcze raz wielkie dzięki c:

      Usuń
    2. Niestety ten gość już raczej nie będzie mieć szansy go zabić :p

      Usuń
    3. Jakbyś chciała to byś znalazła sposób (y) xD ale nie, zostaw Jacoba xd

      Usuń
    4. Nie martw się, zostawię już biedaka z spokoju xD Wystarczy mu, że matka nie żyje, a siostra w szpitalu z kulką w łbie xddd

      Usuń
    5. Nie martw się, zostawię już biedaka z spokoju xD Wystarczy mu, że matka nie żyje, a siostra w szpitalu z kulką w łbie xddd

      Usuń
  3. Boski <3
    Przestraszyłam się, bo myślałam że zabijesz Jacoba.
    Mam nadzieję, że Naomi będzie żyła i nic poważnego jej się nie stanie.
    Weny i do nn ;D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Nie, bardziej skupiłam się na tym ataku na Naomi xD
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Hahahahah... Kolejne osoby są trupami XD
    Człowieku oddam Ci moją Kill (z nowej powieści, którą niedługo wydam) Ona też uwielbia zabijać! tzw. Krwawy anioł XD To co? Zakładamy tą AZ? Albo nie! Liga Anonimowych Morderców i Antypatyków w skrócie LAMA. XDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra xD Przydałaby nam się jakaś pomoc ze strony specjalisty xDDD
      Lama! Hahaha xddd
      Z koleżanką wymyśliłyśmy przezwisko dla takiej Kaśki i wyszło nam : Pechowa i Psychiczna Kasia Ameba, w skrócie - PIPKA XDDDD

      Usuń
  5. Wooo! Bomba! :)
    Wiesz jak ja się zdygałam, kiedy do Naomi przyszedł ten facet? Normalnie to poczułam, jakbym sama tam była :o
    Tylko szkoda, że to był pistolet. Wiesz, tylko na Twoim blogu tak mi odwala, ale wolałabym, żeby ją zastał z jakimś tasakiem *_* Nie to, żeby ją zarżnął xD
    Ale serio, przemyśl opcję zabicia kogoś siekierą. To byłby dramat ;)
    Klimat tego bloga oddziałuje na mój instynkt zabójcy XDD
    A jak Cole wyszedł z łazienki w samym ręczniku, to pierwszą myślą było, że będą się zaraz na parapecie bzykać :P Nie no, Naomi był pewnie zbyt załamana na takie rzeczy.
    Wracając do tego gostka, co to ją postrzelił. Jeśli to jakaś fatalna pomyłka z tym wypadkiem i nazwiskiem dziewczyny, to przecież on zabił tyle niewinnych osób! A Naomi... Ona żyje, prawda?
    Czekam na jak najszybsze dodanie nexta :D

    A, tak na marginesie, sorry, że dopiero dzisiaj komentuje, ale wczoraj jakoś wróciłam do domu wieczorem i za nic nie chciało mi się komentować :C Wiem, jestem leniwa ://

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)
      Zabić kogoś tasakiem? Uu, nawet fajny pomysł xD Szkoda tylko, że zabiłam już na tyle osób i muszę zrobić sobie przerwę xD
      Co do tego nazwiska...Wszystko wyjaśni się za dwa rozdziały. Następny rozdział będzie krótki, może was też troszkę zaskoczę? Zobaczymy xddd
      Spoczko, rozumiem ;)

      Usuń
  6. Przestraszyłam sie jak przeczytałam, że jej brat został sam w domu. Byłam pewna, że zastaną jego zastygnięte ciało z datą na brzuchu. O_o
    Podoba mi się pomysł z tasakiem ^.^ Sama zawsze widziałam się z nim jak wyobrażałam sobie mnie torturującą natrętną koleżankę ^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^
    Wiesz, jak czytaj jakieś ciekawe opowiadanie to wczuwam się w rolę głównej bohaterki...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    Nie muszę chyba pisać, że piszesz cudowne opki...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    KURKA WODNA ! PRAWIE ZAWAŁU DOSTAŁAM !!!
    PS. Co do kurki wodnej to jak byłam młodsza to lubiłam w nię grać ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, dlaczego wszyscy myśleli, że go zadźgam? Więcej zaufania do mnie xD
      Nie, chyba skończę ze śmiercią w opowiadankach :/ I pomyśleć, że wszystko przez pewnego pana na motorku ;[
      Haha, uważaj na sb, bo będę za tobą tęsknić, jak zawału dostaniesz xD

      Usuń
    2. Ale my Ci ufamy (na pewno ja) tylko ty tak lubisz zabijać ludzi w opku. Po za tym gościu zabij matkę wieczorem i nie mógł daleko uciec. W nocy ten SMS. I brat sam w domu. A ten pisał, że chciał wymordować całą rodzinę. Więc byłam przekonana, że jeszcze wpadnie (i miałam rację) i spróbuje zabić resztę rodziny.
      Brr... ja też raz jechałam rowerem ulicą i jakieś BMW mnie wyprzedzało i przejechało tak szybko i blisko mnie, że czułam się jakby mnie piorun trzasnął. Jeszcze jakieś 30 cm i by mnie zahaczył O.O
      Będziesz tęsknić za mną, czy za moimi rozbrajającymi komentarzami XD

      Usuń
    3. Hahaha, i za tym i za tym xD
      Widzisz, ludzie są nieprzewidywalni (w tym wypadku ja xd). Jak już pisałam, chyba skończę z tym uśmiercaniem, przynajmniej na jakiś czas :d Cieszysz się?

      Usuń
    4. I tak, I nie.
      Mi tam się truposzki podobają ^.^ Nawet jak z z głównej bohaterki chcą takiego trupka zrobić to i tak będę uwielbiać horrory i opki choćbym miała na zawał paść XD
      Z drugiej strony nie bardzo masz już ludzi do zabijania :/ No i gdzieś na świecie musi być umiar we wszystkim, bo "człekowi zacznie z tyłka tęcza lecieć" (i nie ważne czy ma to jaki kol wiek sens)

      No więc ani mnie ta wiadomość ziębi, ani ogrzewa.
      Ale jak dla mnie mogłaś bardziej zmarłych opisywać i bardziej masakrować :P

      Ja np. ubóstwiam opisywać zmasakrowane zwłoki lub przynajmniej "ładnie" pobitych ludzi ^.^ Więc postaram się by było duuużo krwi w opku ^.^ Przynajmniej w przeszłości mojej Amelii, bo tu będę miała całkowitą swobodę pisania i wymyślania najbardziej komicznych scen mordu XD Buha ha ha ha ha

      Usuń
    5. Ou, widzę, że znalazłam bratnią duszę ^.^
      Też uwielbiasz czytać o truposzkach? Od teraz udustwiam cię *.* Jak jeszcze w tym opowiadanku będziesz dawać dużo śmierci, to chyba się w tobie zakocham ^_^ (nie, nie jestem lezbą. Nie myśl sobie xD)

      Usuń
    6. ^.^ Trupki są spoko ^.^
      Hehe dopiero zaczynam pisarską karierę, a już mnie ubóstwiają (albo "udustwiają" jak kto woli XD

      Od początku wakacji zaczęłam pisać jakieś opki. Nie za bardzo mi się one jakoś nie podobały, ale ostatnio udało mi się je trochę poprawić. Właśnie w jednym opku bohaterka znajduje pół żywego Kastiela na podłodze w "istnej kałuży krwi". Jak to stwierdziła moja siorka "ładnie to ja go pokiereszowałam" XD odłamki szkła, rana po nożu, siniaki, połamane i poskręcane kończyny, rana wielkości pięści itp. Hehe biedny Kasio XD

      Spokojnie ^.^ Ja zakochałam się w moim piesiaczku, i nie nie, jestem zoofilem XD

      Usuń
    7. Kurka!!! Przecinek się przesunął w ostatnim zdaniu -_-
      Ciekawie wyszło XDDDDDD

      Usuń
    8. Tak, "udustwiam" truposzki xD
      Ty psychopato xddd Chciałabym to przeczytać, jak go pokiereszowałaś xd

      Usuń
    9. Już wcześniej planowałam bloga na podstawie SF i jeśli go założę to pierwsza dostaniesz linka :P
      Ale na razie dopiero zaczynam, a czytałam jak narzekają osoby prowadzące dwa blogi na raz, więc na razie ten plan jest wstrzymany. Kolejnym powodem zwłoki* jest słabe ogarnianie technicznej strony bloga. Teraz to wszystko ogarnia Agata :)

      * nie mam na myśli trupa XD

      Usuń
    10. Na samym początku możesz mieć problemy, jak każdy, ale w końcu wszystko skapujesz i na pewno będziesz wspaniałą bloggerką xD
      P.S.Wiesz, że wasz blog chyba mi się śnił? :D

      Usuń
    11. Dziękuję każda motywacja mi się przyda ^.^
      Ach tak, a co takiego w tym śnie się działo były trupy, pełno trupów? Ale sarna przeżyła prawda?

      Usuń
    12. Yyyyy...Nie, nie było trupów. Muszę cię zawieść xD Dokładnie nie pamiętam. Kojarzę tylko jakiś pokój xddd
      A ty kiedy dodasz prolog? :d

      Usuń
    13. Mam skończony, ale jeszcze dziewczyny muszą zatwierdzić czy jest ok i wtedy mój 10 stronicowy prolog ujrzy światło dzienne XD Rozpisałam się trochę? Nooo. Może "troszeczkę" XD

      Usuń
    14. Jest, jest prolog w moim wykonaniu opublikowany!!!!!!!!
      Mam nadzieję, że się cieszysz tak jak ja ^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^

      Usuń
    15. Oczywiście, że tak :)

      Usuń
    16. To chyba najdłuższa rozmowa na Twoim blogu XD
      Natomiast u Agnieszki napisałam najdłuższy komentarz XD
      A teraz ten prolog... XD
      No i ile tam trupów będzie w retrospekcjach Meli XD
      Myślę czy już w kolejnym moim dziele nie opisać śmierci matki ^.^

      Usuń
    17. Pisz, pisz. Uwielbiam czytać o śmierci xD

      Usuń
    18. Spodziewałam się takiej odpowiedzi po Tobie XP
      Rozdział pierwszy ja piszę więc za mniej więcej tydzień powinien być ^.^
      A jak Tobie idzie? Kiedy next?

      Usuń
    19. Ledwo co zaczęłam pisać. Te całe chęci mnie opuściły :c Mam wenę, ale pisać się nie chce. Ale rozdział i tak będzie bardzo krótki xD

      Usuń
    20. Ciociu Mobilizacjo !!! Przybądź do Aśki! Bo ja ce rozdzialik ;P i ce wiedzieć czy Naomi trupneła*

      --------
      *Trupneła* - słowo należące do mojego słownika; oznacza tyle co zamienić się: w trupa, umrzeć, wpaść w stan podobny do śmierci...

      ^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^.^

      Usuń
  7. Czemu mnie nie dziwi fakt, że każdy u Ciebie umiera? Nie obraź się, ale to nie jest normalne.
    To jest ten sam facet, który wpadł na Naomi po tym, jak wyszła z kina?
    Rozdział świetny :D Tylko proszę Cię, nie zabijaj. Pokój, jednorożce i tęcza? Okej :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłaaaaaaaś! ^_^ *tuli ją mocno* Jak ja się za tobą stęskniłam *.*

      Wiem, wiem, postanowiłam, przynajmniej na jakiś czas, skończyć z zabijaniem :d
      Tak, to był własnie ten c:
      Bardzo dziękuję :p Zobaczymy, zobaczymy. Może nie zabije, ale na pewno jakoś skrzywdzę xDDD

      Usuń