Jezuuu, nawet nie
wiecie, ile mam scenariuszów w głowie i nie wiem, który wykorzystać. Po prostu
masakra! Chce ktoś może trochę mojej weny? Normalnie 500 % nowych pomysłów na
rozdział i dalsze potoczenie się życia Naomi *.* Już tego nie wytrzymuje, moja
głowa zaraz wybuchnie xd Error 505
Co do rozdziału, to
chyba pierwszy, jaki mi się podoba xD Powód? Tu ukazuje się pierwsza część
mojego planu, do którego musiałam, wciągnąć Cole’a. Taki trochę schizowy (jakby
to powiedziała moja koleżanka), ale to wasza rola, aby go oceniać. Nie
przedłużając, serdecznie zapraszam <3
-----------------------------------------------------------------------------
Bardzo zaskoczył mnie ten list.
Wiedziałam, że to na pewno nie jest żaden żart, bo dostałam go od ducha. Nie
byłam pewna, czy mogę otworzyć tą teczkę. Z jednej strony powinnam zaufać
mojemu darczyńcy, ale z drugiej chęć zobaczenia, co jest w środku była nie do
zniesienia. Postanowiłam jednak nie otwierać jej. Kto wie; może znajdowało się
w niej coś niebezpiecznego? Wolałam nie ryzykować i po prostu włożyłam ją do
szafy i przykryłam ubraniami. Zamiast tego zajęłam się przeglądaniem sukienki,
którą kupiłam. Po jakimś czasie próbowałam też zadzwonić do Cole’a, ale
włączała mi się poczta głosowa. Nie zostało mi więc nic innego jak wziąć
prysznic i położyć się spać.
***
Znajdowałam się w jakiejś łazience.
Pod umywalką siedziała jakaś dziewczyna, mniej więcej z moim wieku, i gorzko
płakała. Powoli dotknęłam jej ramienia, a ta spojrzała na mnie oczami
rozszerzonymi ze zdziwienia. Moje serce ścisnęło dziwne przeczucie, jakbym ją
znała.
- Mama? – zapytała w końcu.
Zmarszczyłam brwi i dziwnie na nią popatrzyłam. Następnie spojrzałam w lustro.
Wielka gula utknęła mi w gardle, a serce łopotało jak spłoszony ptak. Zamiast
młodej, czarnowłosej dziewczyny, zobaczyłam już starszą, około czterdziestu
lat, kobietę. Na lewym policzku miała ślad, jakby po kwasie, a z klatki
piersiowej sączyła jej się krew.
- Mama – powtórzyła cicho i
rzuciła mi się w ramiona, cicho szlochając. Objęłam ją, bo czułam, że łączy nas
jakaś więź. Wydawała mi się bardzo znajoma.
– Dlaczego się nie pojawiałaś? Myślałam, że cię straciłam na zawsze!
- Przepraszam – wydusiłam z
siebie. To było jedyne słowo, jakie przyszło mi do głowy.
***
Obudziłam się o
godzinie dziewiątej. Teoretycznie, już byłabym spóźniona do szkoły, ale w praktyce była niedziela. Chcąc, nie chcąc musiałam jednak wstać, bo mój brzuch domagał
się śniadania. Ociężale podniosłam się z łóżka i, ziewając, podeszłam do szafy.
Wyciągnęłam z niej szare dresowe spodnie, błękitny sweter i bluzkę tego samego
koloru. Do tego czystą bieliznę i ze wszystkim ruszyłam w stronę łazienki.
Wzięłam zimny prysznic i ubrałam wcześniej przygotowane ciuchy. Włosy zaplotłam
w kłos i zeszłam na dół.
Cały czas zastanawiał mnie mój sen.
Ktoś by pewnie powiedział, abym się nim nie przejmowała, to tylko wyobraźnia,
ja jednak myślałam inaczej. Uważałam, że musi to mieć jakiś realny związek ze
mną. Wydawało mi się, byłam wręcz pewna, iż znam skądś tamtą dziewczynę. Coś
jak deja vu. Mogło to zabrzmieć dziwnie i dwuznacznie, ale tak właśnie było.
Pani Madeleine zrobiła mi dwie
kanapki z serem i szynką oraz ciepłą herbatę. Wszystko zjadłam, oglądając przy
tym jakże fascynujący program o Ufo. Przyznaję, wciągnęło mnie, bo dopiero
godzinę później zorientowałam się, ile już czasu minęło. Wtedy ubrałam wygodne
buty i kurtkę i wyszłam pobiegać, zabierając ze sobą Airona.
***
Niedziela minęła mi na bezcelowym
chodzeniu po pokoju i rozmyślaniu, co może znajdować się w minionej teczce od
tajemniczego gościa, czy rozłożeniu się na kanapie i skakaniu po różnorodnych
kanałach. Jedynym słowem nic, co mogłoby wnieść coś ważnego do mojego, pełnego
zabójstw i rozczarowań, życia. Dopiero w szkole spotkałam się z jedną z tych
rzeczy – mianowicie z rozczarowaniem. Przed samym wejściem Eva próbowała mnie
zagadać i za nic nie dopuścić, abym przekroczyła te ciemne drewniane drzwi budynku. Jakoś
udało mi się ją wyminąć i właśnie wtedy oczy zalśniły mi dziwnym blaskiem, a
pustka ogarnęła moje zimne serce. Na samym środku korytarza stał Cole, jednak
nie sam. Dłońmi obejmował jedną z córek dyrektora, Emmę, a ich usta były
połączone w namiętnym pocałunku. Zacisnęłam pięści, wytarłam łzy, a usta
wygięłam w wąską linię niewyrażającą żadnych uczuć. Szybkim krokiem wyszłam ze
szkoły, próbując trzasnąć drzwiami jak najmocniej. Przez cały ten czas obok
mnie szła czarnowłosa Evelyne, potrząsająca mną po chwilkę i mówiąca moje imię.
Doszłam do ławki, usiadłam na niej i zaczęłam głęboko oddychać, z trudem
powstrzymując łzy.
- Naomi, tak mi przykro. Nie chciałam, abyś
do zobaczyła – jęknęła dziewczyna i przytuliła mnie do siebie. Objęłam jąkaj
najmocniej mogłam, jakby była moją deską ratunku, tratwą, która uratuje mnie
przez złowieszczymi falami tego świata.
- To nie twoja wina – mruknęłam cicho. – Nie jest czego żałować. Najwyraźniej znowu
źle trafiłam, ale to nic. Nie potrzebuję go, sama sobie doskonale poradzę –
odparłam sucho.
- Zawsze masz mnie, pamiętaj o tym –
powiedziała ciepło. – Ja cię nigdy nie opuszczę. Kocham cię jak przyjaciółkę i
to się nigdy nie zmieni.
- Dziękuję, że przynajmniej ty ze mną
jesteś i wytrzymujesz moje humorki.
W tym właśnie momencie ze szkoły wyszedł mój chłopak, właściwie po całym
zdarzeniu to już były. Popatrzył na mnie z udawanym zmartwieniem i zaczął iść w
naszą stronę. Warknęłam głośno i już miałam wstać i wydrapać mu oczy, kiedy
przyjaciółka zatrzymała mnie. Popatrzyłam na nią z litością w oczach, na co ona
westchnęła i puściła mnie wolno. Podbiegłam do chłopaka i na dzień dobry
chlasnęłam go w twarz.
- Jak mogłeś mi to zrobić! – krzyknęłam. –
Ja ci ufałam, mówiłam o wszystkim, a ty mi taki numer wywijasz? Jesteś zwykłym
gnojem!
- Dawno chciałem ci to powiedzieć.–
burknął. – Już mnie nie interesujesz, ale nie chciałem cię skrzywdzić, zrywając
z tobą.
- Myślisz, że cię potrzebuję? Chyba do
podcierania dupy!
- Naprawdę? W piątek jakoś wydawało mi się
inaczej! Trochę więcej starań i byłabyś moja!
- Nie jestem jakąś pierwszą lepszą dziunią,
jak ta twoja nowa ździra! W przeciwieństwie do niej nie puszczam się na prawo i
lewo!
- Czyżby? To przypomnij sobie tą, jakże
niewinną, historię, którą mi opowiadałaś!
Po tych słowach po prostu nie
wytrzymałam. Mój umysł domagał się jego śmierci, przypominając o nożu w bucie.
Ja jednak tylko splunęłam mu w twarz i dumnie odeszłam, mijając tłum gapiów. Jedną
z tych osób była wyżej wymieniona nowa dziewczyna Cole’a, Emma. Szyderczo się
do mnie uśmiechnęła i zniknęła z tłumie, otaczającym plac, uczniów.
Nie raz koleżanki z klasy opowiadały
mi o tym, jaka jest wredna, jednak dopiero teraz przekonałam się o tym na
własnej skórze. Mimo swojego charakteru, była codziennie głównym tematem
plotek. Szkolna gwiazdka robiła wszystko, aby tylko być za językach. Zmieniała
chłopaków jak rękawiczki, a niszczenie innych, zagrażających jej popularności,
dziewczyn było jej hobby. Najwidoczniej teraz była kolej na mnie. Odebrać mi
chłopaka i upokorzyć przed wszystkimi. Chciała
pewnie nawet nasłać na mnie dyrektora, że się na nią rzuciłam, bo widziałam jej
zawiedzioną minę, kiedy zorientowała się, że nie mam zamiaru nawet do niej
podejść. O to jej chodziło! Chciała, abym przy wszystkich zaatakowała ją, a
później miała problemy, ale ze mną nie będzie tak łatwo. Nie dam się tak łatwo
i nie będę płakać po kimś, kto na mnie nie zasłużył.
Weszłam do ogrodu, usiadłam na trawie
i schowałam twarz w dłonie, głośno oddychając. Próbowałam się uspokoić, aby
następnie spokojnie pójść na lekcje. Mimo, ze był to koniec roku, nie miałam
zamiaru zaniedbać nauki przez Cole’a. Emocje we mnie buzowały, miałam ochotę go
zabić za to, jak mnie potraktował. Najpierw mówił jak bardzo mnie kocha,
pocieszał, był przy mnie, a teraz tak po prostu potraktował mnie jak ostatnią
szmatę.
Chwilę później obok mnie usiadła
czarnowłosa Eva, przyglądając mi się dokładnie. Odezwała się dopiero po
kilkunastu sekundach ciągnącej się ciszy.
- Nie powinnaś się nim martwić, a po prostu
go olać i żyć dalej – powiedziała.
- Myślisz, że to takie łatwe? Najpierw mi
mówił, jak bardzo mnie kocha, a ja o wszystkim mu mówiłam, a teraz dowiaduję
się, co tak naprawdę o mnie myśli – jęknęłam. – Powiedz, co ze mną jest nie
tak, że zawsze trafię na nieodpowiedniego faceta? Dlaczego nie mogę zaznać ani ciupki
miłości z czyjejś strony?
- Cole nigdy się tak nie zachowywał. Jeśli
zrywał z jakąś dziewczyną, starał się to zrobić tak, aby jej nie skrzywdzić i
dzień po tym nie obściskiwał się już z następną. Myślę, że ktoś lub coś musiało
na niego wpłynąć – odpowiedziała. Próbowałam to skomentować, ale dziewczyna
wyprzedziła mnie. – Znam go od kołyski, jako małe brzdące razem się bawiliśmy,
kiedy nasi rodzice rozmawiali popijając herbatę. Wiem, że bez powodu by się tak
nie zachował. Wiadomo, wydaje się typowym macho, ale to tylko pozory, popis
przed znajomymi. Ja wiem, że to porządny i wrażliwy chłopak, który na pewno nie
skrzywdziłby żadnej dziewczyny.
- Kiedyś musiała pojawić się
ta pierwsza – odrzekłam cicho, prawie niesłyszalnie, na co dziewczyna
westchnęła.
- Minutę temu był dzwonek na
lekcje. Idziesz ze mną czy zostajesz tutaj?
- Idę – burknęłam, po czym
ociężale podniosłam się z miejsca. – Nie mam zamiaru przez tego idioty
upuszczać lekcji. Niech wie, że mnie tak łatwo nie zrani.
- I właśnie taką cię lubię –
odrzekła wesoło, po czym pocałowała w policzek i za rękę wyprowadziła z ogrodu.
Chwyciłyśmy swoje torby, które wcześniej leżały obok ławki, i ruszyłyśmy w
stronę klasy. O dziwo, gdy się tam znalazłyśmy, Cole’a nie było. Zdziwiło mnie
to, bo mało prawdopodobne było, aby chłopak załamał się po całym zerwaniu ze
mną, w końcu on sam tego chciał.
Usiadłam w ostatniej
ławce, obok Nathalie, do której przesadził mnie nasz biolog. Uważał, że nie
mogę siedzieć z Mają, piątkową uczennicą, skoro sama mam prawie same tróje.
Cóż, taki już był, ale nie miałam nic do niego. Nigdy nie był do nikogo
uprzedzony i każdego traktował równo z innymi.
Lekcje minęły
normalnie. Było kilka śmiesznych sytuacji, ale w ogóle nie zwracałam na nie
uwagi, co przykuło uwagę nauczycieli. Anglistka zatrzymała mnie po lekcjach
pytając, czy wszystko ze mną w porządku, ale zbyłam ją mówiąc, że po prostu się
nie wyspałam i wróciłam do domu.
Kiedy byłam już przy
bramie wyprowadzającej z dziedzińca, zatrzymała mnie zdyszana Evelyne.
- Dlaczego tak szybko mi uciekłaś? Nawet nie
zdążyłam się zapytać, czy idziesz dzisiaj do mnie, w końcu musimy się
przygotować na ten bal.
- Po tym wszystkim, co się
dzisiaj stało mam iść na dyskotekę? – jęknęłam zdziwiona jej pytaniem.
- Ja cię nie rozumiem.
Przecież mówiłaś, że nie będziesz przejmować się kimś takim jak on. Musisz
pokazać, że jesteś silna i on w ogóle cię nie obchodzi, nie jest ci do niczego
potrzebny.
- Masz rację – mruknęłam z
przekonaniem. – To u kogo i o której się dzisiaj spotykamy?
- I to mi się podoba – oznajmiła i mrugnęła
do mnie porozumiewawczo. – U mnie, dzisiaj o czwartej trzydzieści.
- A zdążymy się przygotować?
Przecież impreza jest o piątej
- Przełożyli o godzinę
później. Podobno mają dzisiaj jakieś zawody i nie zdążyliby na dyskotekę, więc
uprosili dyrektora, aby przełożył o godzinkę.
- W takim razie dobrze,
widzimy się za dwie godziny. Do zobaczenia.
- Pa – krzyknęła wesoło i
pobiegła na przystanek autobusowy. Ja miałam jeszcze pół godziny, a znając
życie, pojazd by się spóźnił, więc usiadłam na ławce na dziedzińcu i wyjęłam z
torby słuchawki. Zanim zdążyłam je podłączyć do telefonu, czyjeś dłonie
przysłoniły mi oczy.
- Zgadnij kto to! –
powiedział wesoło głos.
- Thomas? – zapytał, ale głos
zaprzeczył. – Max? – Tutaj również nie zgadłam. – Jace? – dopiero, kiedy
powiedziałam to imię, dłonie odsłoniły moje oczy. Odwróciłam się i zobaczyłam
rozpromienią twarz Jace’a, który przeskoczył przez ławkę i usiadł obok mnie.
- Słyszałem, że dzisiaj rano
była jakaś afera z tobą w roli głównej – zaczął chłopak, ale ja tylko machnęłam
obojętnie ręką.
- Szkoda gadać. Kłótnia z
byłym.
- Widać oboje nie mamy
szczęścia do miłości – skwitował.
- Co się stało? Zerwałeś z
Nathalie?
- Tak, nie układało nam się.
Na początku niby wszystko super, a potem zaczęło się psuć. A jak to było u
ciebie i o co ta kłótnia? O ile w ogóle chcesz o tym rozmawiać.
- Wszystko było super,
wydawało mi się, że lepiej już być nie może. Dzisiaj wchodzę do szkoły, patrzę,
a on całuję się z Emmą, córką dyrektora. Wykrzyczałam mu wszystko to, co o nim
myślę, a on na to, że już dawno chciał mnie rzucić. Po tej całej kłótni nie
pojawił się już na lekcjach.
- Może było mu głupio
spojrzeć ci w twarz?
- Jemu? Głupio? – prychnęłam. –
Jakoś w to wątpię. Pewnie pojawi się na dyskotece i będzie się super bawić. Najchętniej
po tym wszystkim, to bym go zabiła. Mógł to rozwiązać na spokojnie, wytłumaczyć
wszystko, a nie całować się na moich oczach z inną.
- Masz racje, ale wydaje mi
się to dziwne. Pewnie dużo osób ci to mówiło, ale to do niego nie pasuje. Znam
go już jakieś sześć lat i wiem, że nie zachowałby się tak głupio.
- Może nie znasz go na tyle
dobrze….
***
Dokładnie o czwartej
czterdzieści stałam przy drzwiach do domu Evelyne. Zadzwoniłam do drzwi i zaraz
otworzyła mi wysoka, piękna szatynka, uśmiechając się szeroko.
- Dzień dobry, jest Eva? –
zapytałam.
- Ah, ty pewnie jesteś Naomi.
Evelyne uprzedzała mnie, że przyjedziesz. Wejdź, proszę – powiedziała i
wpuściła mnie do środka.
- Mamo, kto przyszedł?! –
krzyknął ktoś z góry.
- Twoja przyjaciółka,
kochanie – odezwała się kobieta. Zaraz było słychać tupot stóp bębniących o
drewniane schody, a po chwili przede mną pojawiła się rozpromieniona czarnowłosa.
Ściągnęłam buty, a dziewczyna zaprowadziła mnie na górę. Od razu zaczęłyśmy
przygotowania. Zrobiłyśmy sobie makijaż, ubrałyśmy się w kupione w sobotę
ciuchy, a Evelyne uparła się, że zrobi mi fryzurę. Zgodziłam się i nie
pożałowałam. Na mojej głowie znajdowało się istne dzieło sztuki. Pofalowała mi
włosy, a na głowie z kilku kosmyków zrobiła mi kokardę.
Gotowe byłyśmy za
dziesięć szósta. Tata dziewczyny zaproponował, że nas podwiezie. Bez wahania
zgodziłyśmy się i wsiadłyśmy do samochodu. Do szkoły dojechałyśmy akurat wtedy,
gdy już wszystko zaczynało się rozkręcać. Zauważyłam, że nie ma Cole’a, ale nie
przejęłam się tym. Gdybym tylko wiedziała, co tak naprawdę się stało…
I jak? Zgadniecie co z Cole’m? Pewnie tak, ale mam nadzieję, że choć
troszkę was zaskoczę xD
A oto stylówa na dyskotekę :
I pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu naprawdę myślałam nad zakończeniem bloga, a teraz mam tyle pomysłów, że chyba to dopiero połowa bloga xD Jezu, masakra xd Mam nadzieję, że się cieszycie, że waszej „kochanej” Asi nie brakuje weny ;) Do następnego.
Na początku po akcji z Cole'em pomyślałam: "w sumie dobrze się stało" (uprzedzam pytanie, nie eiem dlaczego nastąpiła taka reakcja. Ostatnio mam fatalny humor i cieszę się z nieszczęść innych. Jakaś depresja chyba :CCC), następnie było: "co za pieprzony gnój! Zabić cię, Cole!", a na koniec: "chwila... Coś jest nie tak... On ją przecież kocha...".
OdpowiedzUsuńNo. I w związku z tym jestem pewna, że albo ktoś go do tego zmusił, albo ktoś mógł mu naopowiadać bzdur o Naomi i teraz Cole chciał się odegrać, albo to wina duchów, zjaw lub innych dziwnych stworzeń...
Raju, to jedna wielka masakra... (Mówię oczywiście o sytuacji Naomi-Cole, żeby nie było że rozdział)
To musi się jakoś wyjaśnić... :(
Ja oczywiście jestem zadowolona, że masz dużą wenę. To fantastycznie, cieszę się bardzo. I może jakieś częstsze rozdziały? :)
Częste rozdziały? Raczej nie, a przynajmniej nie teraz, bo jak się spieszę z pisaniem to rozdział wychodzi do niczego -.- Tak jak to było z końcówką tego rozdziałku.
UsuńPowiem tyle - to nie jest opętanie ;) I nie był zmuszony do zerwania...to znaczy tak...to znaczy... Eh, w pewnym sensie musiał to zrobić :)
Bardzo dziękuję ;***
"jakby była moją deską ratunku, tratwą, która uratuje mnie przez złowieszczymi falami tego świata."- Boskie *.* Bośkie *.* Bosiaste *.*
OdpowiedzUsuńCio do Cole'a to jestem tak na 99% przekonana, że opętał go duch i ma to coś związanego z tym pakunkiem. np. może jakieś złe duchy wykorzystają Cole'a do odnalezienia pakunku. + Gadasz coś o planie w który wciągasz naszego pięknisia więc to musi być jakaś grubsza sprawa. Bo ja tam nigdy nie uwierzę, że Cole może się tak zachować xd Ja tak uważam i ludzie w opku też.
Rewelacyjnie wyszedł rozdział ^.^ Jak masz dużo weny to nie mogę się kolejnego rozdziału doczekać :D Jak Asieńka ma wenke, to Asience fajne rozdziały wychodzą i są częstsze :P Byle by Ci szkoła tych pomysłów nie zjadła ;p Szkoła to wcielenie zła, a niemiecki samego szatana xD
Właściwie to idąc do szkoły łapię wenę i zawsze koło tego samego miejsca, placu zabaw xD To dziwne! Ale jednak szkoła też coś daje ;)
UsuńNiemiecki? Ja uwielbiam niemiecki xD Mam tyle 6 i 5 że masakra xD Moja najgorsza ocena to 5 xDDD
Baaaaardzo dziękuję <3 <3 <3
Plac zabaw? Ja też jak tam często siedzę to mi pomysły (nie tylko na blog) przychodzą. Ale szkoła nic nie daje tylko park i plac zabaw :P
UsuńSerio? Dla mnie niemiec to zmora i czarna magia xd jak narazie mam najwyższą ocenę 1+ xd Muszę się postarać i poprawić (po raz 3) ładnie sprawdzian, bo inaczej będzie źle xd To dopiero 5 raz w gimnazjum kiedy mam zagrożenie z tego przedmiotu xd
Ja mam zaje fajną babkę od niemca, która czasami pozwala nam nawet całą lekcję nic nie robić xD To jedna z moim najulubieńszych nauczycielek ;)
UsuńWłaśnie jak idę obok tego placu zabaw słucham muzyki to zawsze mi jakiś pomysł przyjdzie xD Niestety gorzej z pisaniem bo mam tyl dodatkowych zajęć, że dwa razy w tygodniu kończę dopiero o 16 czyli w domu jestem około 16.40 -.- Jeszcze jak zadania nawalą to nawet do 20. się pozbierać nie mogę T.T
Ale już zaraz biorę się za pisanie next'a xD
dobrze że nie skończyłaś bloga!!! Z góry przepraszam, że żadko komętuje ehh lenistwo przepraszam będe reguralnie komętować obiecuje!!!. Wracając do rozdziału szkoda mi że zerwała z nim ,może to i lepiej dla niej jeszcze nie wiem pewnie okaże się dalej czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że czytasz, za co dziękuję z całego serca <3
UsuńNo nie wiem czy lepiej, nie wiem xD Na razie widzę, że większość uważa, że to dobrze, więc może to czego się niedługo dowiecie nie powinno sprawić, że będziecie chciały mnie zabić xD
Dziękuję :)
Na samym początku miałam ochotę cię zabić, a z tobą razem cola i przyszła mi taka myśl "dlaczego moje szczęście udziela się właśnie takim osobom w opowiadaniach jak Naomi, skora ja mam takie felerne szczęście do chłopaków to czego reszta też tak ma?!"
OdpowiedzUsuńPotem jak czytałam to coraz bardziej bałam się o Cola i zgadzam się z hipotezą Afry no może nie dokończa, że to jakiś duch, bo mógł być też demon...
Wiem! To pewnie głupie, ale mam wrażenie, że to coś z tą córką dyra, nie wiem może jakaś wiedźma?
Ale to tez się nie zgadza, bo jeśli poskładać te twoje odpowiedzi na komentarze to się składa w nawet całkiem logiczną całość, powiem tyle za łatwo cię trochę rozgryźć Aśka, ale mi to nie przeszkadza. Ale znowuż ta hipoteza z wiedźmą może nie jest tez taka zła mówiłaś, że nie jest opętany... MAM!! Ale nie wiem czy dobrze. Skoro napisałaś, że niby był zmuszony a niby nie mogło być też tak, że (i tu wstawiam np. moją wiedźmę) ktoś mu powiedział, że Naomi to Clarie, albo coś w tym rodzaju.
I TERAZ MUSZĘ SIĘ WYDRZEĆ!!!!!!!
JAK WY MOŻECIE MÓWIĆ, ŻE TO DOBRZE, ŻE TA (MOIM SKROMNYM ZDANIEM) CUDOWNA SIĘ ROZSTAŁA NO JAK?????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Sorry za rozpisanie, ale inaczej nie mogłam, uwielbiam takie zagadki i takie hipotezy na podstawie twoich odpowiedzi na pytania.
Weź prześlij trochę swojej weny, tylko takiej aktualnej, a nie takiej co opracowuje pomysły na rozdziały na przyszłość, bo od takich to mi już głowa pęka.
To wenki nie będę ci już życzyć tylko czasu i chęci do pisania.
I jeszcze co do Cola to teraz jeszcze zerknęłam do bohaterami i jeszcze raz przeczytałam o nim napisałaś, że odrzuca zaloty Emmy, ale wychwyciłam tam też niestety słówko na razie co mnie zaniepokoiło.
UsuńI jeszcze twoja odpowiedź na kom clary, że jeśli dowiemy się co się naprawdę stało będziemy chciały cię zabić.
Proszę obiecaj, że Cole nie zginie plis.
Mam jeszcze kilka hipotez ale nie będę się męczyć, bo i tak za dużo napisałam.
Jeju, jaki uroczo długi komentarz ;***
UsuńNieee, Emma to nie wiedźma xD Ani nic z tych rzeczy xD Pod koniec następnego może was troszkę zaskoczę, ale wątpię. Domyślcie się, co chcę zrobić ;)
Dałabym wam pewną podpowiedź, ale wtedy nie będzie "niespodzianki" (taa, niespodzianki -.-)
Próbuj zgadywać, próbuj xD To ma pewien związek z taką osóbką z opowiadania ale nie powiem z kim, bo byście wszystko zgadły. Dalej główkujcie, to może się wam uda xD
Następny na pewno głupi pomysł czyli to ten Rash(?) tak chyba Rash, namówił, albo wręcz zmusił Cola do zerwania z nią kontaktu i w ogóle bo to trochę przez niego się chciała zabić.
UsuńAlbo to może mieć coś wspólnego z tym trupem pod lasem.
P.S.
Masz SF? Jak tak to daj login.
Tak, mam SF xD Login : Renesmee1029 xd
UsuńA ty masz syfka?
Już gdzieś chyba wspominałam, że nie został zmuszony przez kogoś, prawda? xD A więc nie rób z Rasha takiego zwyrodnialca, za bardzo go lubię ;***
Tak mam bella0701
UsuńJuż cię zapraszam.
Powiedz kiedy next!
UsuńPlose! Ja tu z ciekawości umieram a ty nie wstawiasz to nie fair.
P.S.
Tajne zdjęcie w tle.
Nie wiem, niestety, mam napisaną dopiero ponad połowę, ale myślę, że przed świętami się pojawi ;)
UsuńP.S.Nie, nie jest tajne, jest publiczne xD
Aaa wiec ciekawy rozdzial i ciesze sie ze jest xD jakos tak sie wciagnelam ze codziennie na twojego bloga wchodze i paczam czy czegos nie dodalas :p hmm.. Skoro Cole jak mowisz ze nie zostal zmuszony too moze dlatego ze sie o nia martwil ze przez niego cos jej sie stanie czyy cos? No coz, ciesze sie ze nie skonczylas pisania i ze masz duuzo weny, zycze jej jeszcze wiecej :* iii kiedy next rozdzialik? :D
OdpowiedzUsuń~Schimi
A dziękuję, dziękuję ;3
UsuńWięc już wiem kto mi tyle wyświetleń nabija xd
Bardzo się cieszę, że ci się podoba ;*** Dla takich komentarzy warto żyć, haha ;)
Jeszcze raz bardzo dziękuję, a co do nexta to nie wiem. Napisałam wczoraj jakieś 1/4 rozdziału to może dodam w tym tygodniu, zobaczy się ;)