sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział XXI Rozpacz

Jezuuu, nawet nie wiecie, ile mam scenariuszów w głowie i nie wiem, który wykorzystać. Po prostu masakra! Chce ktoś może trochę mojej weny? Normalnie 500 % nowych pomysłów na rozdział i dalsze potoczenie się życia Naomi *.* Już tego nie wytrzymuje, moja głowa zaraz wybuchnie xd Error 505
Co do rozdziału, to chyba pierwszy, jaki mi się podoba xD Powód? Tu ukazuje się pierwsza część mojego planu, do którego musiałam, wciągnąć Cole’a. Taki trochę schizowy (jakby to powiedziała moja koleżanka), ale to wasza rola, aby go oceniać. Nie przedłużając, serdecznie zapraszam <3

-----------------------------------------------------------------------------


          Bardzo zaskoczył mnie ten list. Wiedziałam, że to na pewno nie jest żaden żart, bo dostałam go od ducha. Nie byłam pewna, czy mogę otworzyć tą teczkę. Z jednej strony powinnam zaufać mojemu darczyńcy, ale z drugiej chęć zobaczenia, co jest w środku była nie do zniesienia. Postanowiłam jednak nie otwierać jej. Kto wie; może znajdowało się w niej coś niebezpiecznego? Wolałam nie ryzykować i po prostu włożyłam ją do szafy i przykryłam ubraniami. Zamiast tego zajęłam się przeglądaniem sukienki, którą kupiłam. Po jakimś czasie próbowałam też zadzwonić do Cole’a, ale włączała mi się poczta głosowa. Nie zostało mi więc nic innego jak wziąć prysznic i położyć się spać.

***

          Znajdowałam się w jakiejś łazience. Pod umywalką siedziała jakaś dziewczyna, mniej więcej z moim wieku, i gorzko płakała. Powoli dotknęłam jej ramienia, a ta spojrzała na mnie oczami rozszerzonymi ze zdziwienia. Moje serce ścisnęło dziwne przeczucie, jakbym ją znała.
    - Mama? – zapytała w końcu. Zmarszczyłam brwi i dziwnie na nią popatrzyłam. Następnie spojrzałam w lustro. Wielka gula utknęła mi w gardle, a serce łopotało jak spłoszony ptak. Zamiast młodej, czarnowłosej dziewczyny, zobaczyłam już starszą, około czterdziestu lat, kobietę. Na lewym policzku miała ślad, jakby po kwasie, a z klatki piersiowej sączyła jej się krew.
    - Mama – powtórzyła cicho i rzuciła mi się w ramiona, cicho szlochając. Objęłam ją, bo czułam, że łączy nas jakaś więź. Wydawała mi się bardzo znajoma.  – Dlaczego się nie pojawiałaś? Myślałam, że cię straciłam na zawsze!
    - Przepraszam – wydusiłam z siebie. To było jedyne słowo, jakie przyszło mi do głowy.

***

          Obudziłam się o godzinie dziewiątej. Teoretycznie, już byłabym spóźniona do szkoły, ale w praktyce była niedziela. Chcąc, nie chcąc musiałam jednak wstać, bo mój brzuch domagał się śniadania. Ociężale podniosłam się z łóżka i, ziewając, podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej szare dresowe spodnie, błękitny sweter i bluzkę tego samego koloru. Do tego czystą bieliznę i ze wszystkim ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam zimny prysznic i ubrałam wcześniej przygotowane ciuchy. Włosy zaplotłam w kłos i zeszłam na dół.
          Cały czas zastanawiał mnie mój sen. Ktoś by pewnie powiedział, abym się nim nie przejmowała, to tylko wyobraźnia, ja jednak myślałam inaczej. Uważałam, że musi to mieć jakiś realny związek ze mną. Wydawało mi się, byłam wręcz pewna, iż znam skądś tamtą dziewczynę. Coś jak deja vu. Mogło to zabrzmieć dziwnie i dwuznacznie, ale tak właśnie było.
          Pani Madeleine zrobiła mi dwie kanapki z serem i szynką oraz ciepłą herbatę. Wszystko zjadłam, oglądając przy tym jakże fascynujący program o Ufo. Przyznaję, wciągnęło mnie, bo dopiero godzinę później zorientowałam się, ile już czasu minęło. Wtedy ubrałam wygodne buty i kurtkę i wyszłam pobiegać, zabierając ze sobą Airona.

***

          Niedziela minęła mi na bezcelowym chodzeniu po pokoju i rozmyślaniu, co może znajdować się w minionej teczce od tajemniczego gościa, czy rozłożeniu się na kanapie i skakaniu po różnorodnych kanałach. Jedynym słowem nic, co mogłoby wnieść coś ważnego do mojego, pełnego zabójstw i rozczarowań, życia. Dopiero w szkole spotkałam się z jedną z tych rzeczy – mianowicie z rozczarowaniem. Przed samym wejściem Eva próbowała mnie zagadać i za nic nie dopuścić, abym przekroczyła te ciemne drewniane drzwi budynku. Jakoś udało mi się ją wyminąć i właśnie wtedy oczy zalśniły mi dziwnym blaskiem, a pustka ogarnęła moje zimne serce. Na samym środku korytarza stał Cole, jednak nie sam. Dłońmi obejmował jedną z córek dyrektora, Emmę, a ich usta były połączone w namiętnym pocałunku. Zacisnęłam pięści, wytarłam łzy, a usta wygięłam w wąską linię niewyrażającą żadnych uczuć. Szybkim krokiem wyszłam ze szkoły, próbując trzasnąć drzwiami jak najmocniej. Przez cały ten czas obok mnie szła czarnowłosa Evelyne, potrząsająca mną po chwilkę i mówiąca moje imię. Doszłam do ławki, usiadłam na niej i zaczęłam głęboko oddychać, z trudem powstrzymując łzy.
    - Naomi, tak mi przykro. Nie chciałam, abyś do zobaczyła – jęknęła dziewczyna i przytuliła mnie do siebie. Objęłam jąkaj najmocniej mogłam, jakby była moją deską ratunku, tratwą, która uratuje mnie przez złowieszczymi falami tego świata.
    - To nie twoja wina – mruknęłam cicho.  – Nie jest czego żałować. Najwyraźniej znowu źle trafiłam, ale to nic. Nie potrzebuję go, sama sobie doskonale poradzę – odparłam sucho.
    - Zawsze masz mnie, pamiętaj o tym – powiedziała ciepło. – Ja cię nigdy nie opuszczę. Kocham cię jak przyjaciółkę i to się nigdy nie zmieni.
    - Dziękuję, że przynajmniej ty ze mną jesteś i wytrzymujesz moje humorki.
          W tym właśnie momencie ze szkoły wyszedł mój chłopak, właściwie po całym zdarzeniu to już były. Popatrzył na mnie z udawanym zmartwieniem i zaczął iść w naszą stronę. Warknęłam głośno i już miałam wstać i wydrapać mu oczy, kiedy przyjaciółka zatrzymała mnie. Popatrzyłam na nią z litością w oczach, na co ona westchnęła i puściła mnie wolno. Podbiegłam do chłopaka i na dzień dobry chlasnęłam go w twarz.
    - Jak mogłeś mi to zrobić! – krzyknęłam. – Ja ci ufałam, mówiłam o wszystkim, a ty mi taki numer wywijasz? Jesteś zwykłym gnojem!
    - Dawno chciałem ci to powiedzieć.– burknął. – Już mnie nie interesujesz, ale nie chciałem cię skrzywdzić, zrywając z tobą.
    - Myślisz, że cię potrzebuję? Chyba do podcierania dupy!
    - Naprawdę? W piątek jakoś wydawało mi się inaczej! Trochę więcej starań i byłabyś moja!
    - Nie jestem jakąś pierwszą lepszą dziunią, jak ta twoja nowa ździra! W przeciwieństwie do niej nie puszczam się na prawo i lewo!
    - Czyżby? To przypomnij sobie tą, jakże niewinną, historię, którą mi opowiadałaś!
           Po tych słowach po prostu nie wytrzymałam. Mój umysł domagał się jego śmierci, przypominając o nożu w bucie. Ja jednak tylko splunęłam mu w twarz i dumnie odeszłam, mijając tłum gapiów. Jedną z tych osób była wyżej wymieniona nowa dziewczyna Cole’a, Emma. Szyderczo się do mnie uśmiechnęła i zniknęła z tłumie, otaczającym plac, uczniów.
          Nie raz koleżanki z klasy opowiadały mi o tym, jaka jest wredna, jednak dopiero teraz przekonałam się o tym na własnej skórze. Mimo swojego charakteru, była codziennie głównym tematem plotek. Szkolna gwiazdka robiła wszystko, aby tylko być za językach. Zmieniała chłopaków jak rękawiczki, a niszczenie innych, zagrażających jej popularności, dziewczyn było jej hobby. Najwidoczniej teraz była kolej na mnie. Odebrać mi chłopaka i upokorzyć przed wszystkimi.  Chciała pewnie nawet nasłać na mnie dyrektora, że się na nią rzuciłam, bo widziałam jej zawiedzioną minę, kiedy zorientowała się, że nie mam zamiaru nawet do niej podejść. O to jej chodziło! Chciała, abym przy wszystkich zaatakowała ją, a później miała problemy, ale ze mną nie będzie tak łatwo. Nie dam się tak łatwo i nie będę płakać po kimś, kto na mnie nie zasłużył.
          Weszłam do ogrodu, usiadłam na trawie i schowałam twarz w dłonie, głośno oddychając. Próbowałam się uspokoić, aby następnie spokojnie pójść na lekcje. Mimo, ze był to koniec roku, nie miałam zamiaru zaniedbać nauki przez Cole’a. Emocje we mnie buzowały, miałam ochotę go zabić za to, jak mnie potraktował. Najpierw mówił jak bardzo mnie kocha, pocieszał, był przy mnie, a teraz tak po prostu potraktował mnie jak ostatnią szmatę.
          Chwilę później obok mnie usiadła czarnowłosa Eva, przyglądając mi się dokładnie. Odezwała się dopiero po kilkunastu sekundach ciągnącej się ciszy.
    - Nie powinnaś się nim martwić, a po prostu go olać i żyć dalej – powiedziała.
    - Myślisz, że to takie łatwe? Najpierw mi mówił, jak bardzo mnie kocha, a ja o wszystkim mu mówiłam, a teraz dowiaduję się, co tak naprawdę o mnie myśli – jęknęłam. – Powiedz, co ze mną jest nie tak, że zawsze trafię na nieodpowiedniego faceta? Dlaczego nie mogę zaznać ani ciupki miłości z czyjejś strony?
    - Cole nigdy się tak nie zachowywał. Jeśli zrywał z jakąś dziewczyną, starał się to zrobić tak, aby jej nie skrzywdzić i dzień po tym nie obściskiwał się już z następną. Myślę, że ktoś lub coś musiało na niego wpłynąć – odpowiedziała. Próbowałam to skomentować, ale dziewczyna wyprzedziła mnie. – Znam go od kołyski, jako małe brzdące razem się bawiliśmy, kiedy nasi rodzice rozmawiali popijając herbatę. Wiem, że bez powodu by się tak nie zachował. Wiadomo, wydaje się typowym macho, ale to tylko pozory, popis przed znajomymi. Ja wiem, że to porządny i wrażliwy chłopak, który na pewno nie skrzywdziłby żadnej dziewczyny.
    - Kiedyś musiała pojawić się ta pierwsza – odrzekłam cicho, prawie niesłyszalnie, na co dziewczyna westchnęła.
    - Minutę temu był dzwonek na lekcje. Idziesz ze mną czy zostajesz tutaj?
    - Idę – burknęłam, po czym ociężale podniosłam się z miejsca. – Nie mam zamiaru przez tego idioty upuszczać lekcji. Niech wie, że mnie tak łatwo nie zrani.
    - I właśnie taką cię lubię – odrzekła wesoło, po czym pocałowała w policzek i za rękę wyprowadziła z ogrodu. Chwyciłyśmy swoje torby, które wcześniej leżały obok ławki, i ruszyłyśmy w stronę klasy. O dziwo, gdy się tam znalazłyśmy, Cole’a nie było. Zdziwiło mnie to, bo mało prawdopodobne było, aby chłopak załamał się po całym zerwaniu ze mną, w końcu on sam tego chciał.
          Usiadłam w ostatniej ławce, obok Nathalie, do której przesadził mnie nasz biolog. Uważał, że nie mogę siedzieć z Mają, piątkową uczennicą, skoro sama mam prawie same tróje. Cóż, taki już był, ale nie miałam nic do niego. Nigdy nie był do nikogo uprzedzony i każdego traktował równo z innymi.
          Lekcje minęły normalnie. Było kilka śmiesznych sytuacji, ale w ogóle nie zwracałam na nie uwagi, co przykuło uwagę nauczycieli. Anglistka zatrzymała mnie po lekcjach pytając, czy wszystko ze mną w porządku, ale zbyłam ją mówiąc, że po prostu się nie wyspałam i wróciłam do domu.
          Kiedy byłam już przy bramie wyprowadzającej z dziedzińca, zatrzymała mnie zdyszana Evelyne.
    - Dlaczego tak szybko mi uciekłaś? Nawet nie zdążyłam się zapytać, czy idziesz dzisiaj do mnie, w końcu musimy się przygotować na ten bal.
    - Po tym wszystkim, co się dzisiaj stało mam iść na dyskotekę? – jęknęłam zdziwiona jej pytaniem.
    - Ja cię nie rozumiem. Przecież mówiłaś, że nie będziesz przejmować się kimś takim jak on. Musisz pokazać, że jesteś silna i on w ogóle cię nie obchodzi, nie jest ci do niczego potrzebny.
    - Masz rację – mruknęłam z przekonaniem. – To u kogo i o której się dzisiaj spotykamy?
     - I to mi się podoba – oznajmiła i mrugnęła do mnie porozumiewawczo. – U mnie, dzisiaj o czwartej trzydzieści.
    - A zdążymy się przygotować? Przecież impreza jest o piątej
    - Przełożyli o godzinę później. Podobno mają dzisiaj jakieś zawody i nie zdążyliby na dyskotekę, więc uprosili dyrektora, aby przełożył o godzinkę.
    - W takim razie dobrze, widzimy się za dwie godziny. Do zobaczenia.
    - Pa – krzyknęła wesoło i pobiegła na przystanek autobusowy. Ja miałam jeszcze pół godziny, a znając życie, pojazd by się spóźnił, więc usiadłam na ławce na dziedzińcu i wyjęłam z torby słuchawki. Zanim zdążyłam je podłączyć do telefonu, czyjeś dłonie przysłoniły mi oczy.
    - Zgadnij kto to! – powiedział wesoło głos.
    - Thomas? – zapytał, ale głos zaprzeczył. – Max? – Tutaj również nie zgadłam. – Jace? – dopiero, kiedy powiedziałam to imię, dłonie odsłoniły moje oczy. Odwróciłam się i zobaczyłam rozpromienią twarz Jace’a, który przeskoczył przez ławkę i usiadł obok mnie.
    - Słyszałem, że dzisiaj rano była jakaś afera z tobą w roli głównej – zaczął chłopak, ale ja tylko machnęłam obojętnie ręką.
    - Szkoda gadać. Kłótnia z byłym.
    - Widać oboje nie mamy szczęścia do miłości – skwitował.
    - Co się stało? Zerwałeś z Nathalie?
    - Tak, nie układało nam się. Na początku niby wszystko super, a potem zaczęło się psuć. A jak to było u ciebie i o co ta kłótnia? O ile w ogóle chcesz o tym rozmawiać.
    - Wszystko było super, wydawało mi się, że lepiej już być nie może. Dzisiaj wchodzę do szkoły, patrzę, a on całuję się z Emmą, córką dyrektora. Wykrzyczałam mu wszystko to, co o nim myślę, a on na to, że już dawno chciał mnie rzucić. Po tej całej kłótni nie pojawił się już na lekcjach.
    - Może było mu głupio spojrzeć ci w twarz?
   - Jemu? Głupio? – prychnęłam. – Jakoś w to wątpię. Pewnie pojawi się na dyskotece i będzie się super bawić. Najchętniej po tym wszystkim, to bym go zabiła. Mógł to rozwiązać na spokojnie, wytłumaczyć wszystko, a nie całować się na moich oczach z inną.
    - Masz racje, ale wydaje mi się to dziwne. Pewnie dużo osób ci to mówiło, ale to do niego nie pasuje. Znam go już jakieś sześć lat i wiem, że nie zachowałby się tak głupio.
    - Może nie znasz go na tyle dobrze….

***

          Dokładnie o czwartej czterdzieści stałam przy drzwiach do domu Evelyne. Zadzwoniłam do drzwi i zaraz otworzyła mi wysoka, piękna szatynka, uśmiechając się szeroko.
    - Dzień dobry, jest Eva? – zapytałam.
   - Ah, ty pewnie jesteś Naomi. Evelyne uprzedzała mnie, że przyjedziesz. Wejdź, proszę – powiedziała i wpuściła mnie do środka.
    - Mamo, kto przyszedł?! – krzyknął ktoś z góry.
    - Twoja przyjaciółka, kochanie – odezwała się kobieta. Zaraz było słychać tupot stóp bębniących o drewniane schody, a po chwili przede mną pojawiła się rozpromieniona czarnowłosa. Ściągnęłam buty, a dziewczyna zaprowadziła mnie na górę. Od razu zaczęłyśmy przygotowania. Zrobiłyśmy sobie makijaż, ubrałyśmy się w kupione w sobotę ciuchy, a Evelyne uparła się, że zrobi mi fryzurę. Zgodziłam się i nie pożałowałam. Na mojej głowie znajdowało się istne dzieło sztuki. Pofalowała mi włosy, a na głowie z kilku kosmyków zrobiła mi kokardę.
          Gotowe byłyśmy za dziesięć szósta. Tata dziewczyny zaproponował, że nas podwiezie. Bez wahania zgodziłyśmy się i wsiadłyśmy do samochodu. Do szkoły dojechałyśmy akurat wtedy, gdy już wszystko zaczynało się rozkręcać. Zauważyłam, że nie ma Cole’a, ale nie przejęłam się tym. Gdybym tylko wiedziała, co tak naprawdę się stało…


I jak? Zgadniecie co z Cole’m? Pewnie tak, ale mam nadzieję, że choć troszkę was zaskoczę xD

A oto stylówa na dyskotekę :
















I pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu naprawdę myślałam nad zakończeniem bloga, a teraz mam tyle pomysłów, że chyba to dopiero połowa bloga xD Jezu, masakra xd Mam nadzieję, że się cieszycie, że waszej „kochanej” Asi nie brakuje weny ;) Do następnego.

18 komentarzy:

  1. Na początku po akcji z Cole'em pomyślałam: "w sumie dobrze się stało" (uprzedzam pytanie, nie eiem dlaczego nastąpiła taka reakcja. Ostatnio mam fatalny humor i cieszę się z nieszczęść innych. Jakaś depresja chyba :CCC), następnie było: "co za pieprzony gnój! Zabić cię, Cole!", a na koniec: "chwila... Coś jest nie tak... On ją przecież kocha...".
    No. I w związku z tym jestem pewna, że albo ktoś go do tego zmusił, albo ktoś mógł mu naopowiadać bzdur o Naomi i teraz Cole chciał się odegrać, albo to wina duchów, zjaw lub innych dziwnych stworzeń...
    Raju, to jedna wielka masakra... (Mówię oczywiście o sytuacji Naomi-Cole, żeby nie było że rozdział)
    To musi się jakoś wyjaśnić... :(
    Ja oczywiście jestem zadowolona, że masz dużą wenę. To fantastycznie, cieszę się bardzo. I może jakieś częstsze rozdziały? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Częste rozdziały? Raczej nie, a przynajmniej nie teraz, bo jak się spieszę z pisaniem to rozdział wychodzi do niczego -.- Tak jak to było z końcówką tego rozdziałku.
      Powiem tyle - to nie jest opętanie ;) I nie był zmuszony do zerwania...to znaczy tak...to znaczy... Eh, w pewnym sensie musiał to zrobić :)
      Bardzo dziękuję ;***

      Usuń
  2. "jakby była moją deską ratunku, tratwą, która uratuje mnie przez złowieszczymi falami tego świata."- Boskie *.* Bośkie *.* Bosiaste *.*
    Cio do Cole'a to jestem tak na 99% przekonana, że opętał go duch i ma to coś związanego z tym pakunkiem. np. może jakieś złe duchy wykorzystają Cole'a do odnalezienia pakunku. + Gadasz coś o planie w który wciągasz naszego pięknisia więc to musi być jakaś grubsza sprawa. Bo ja tam nigdy nie uwierzę, że Cole może się tak zachować xd Ja tak uważam i ludzie w opku też.
    Rewelacyjnie wyszedł rozdział ^.^ Jak masz dużo weny to nie mogę się kolejnego rozdziału doczekać :D Jak Asieńka ma wenke, to Asience fajne rozdziały wychodzą i są częstsze :P Byle by Ci szkoła tych pomysłów nie zjadła ;p Szkoła to wcielenie zła, a niemiecki samego szatana xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to idąc do szkoły łapię wenę i zawsze koło tego samego miejsca, placu zabaw xD To dziwne! Ale jednak szkoła też coś daje ;)
      Niemiecki? Ja uwielbiam niemiecki xD Mam tyle 6 i 5 że masakra xD Moja najgorsza ocena to 5 xDDD
      Baaaaardzo dziękuję <3 <3 <3

      Usuń
    2. Plac zabaw? Ja też jak tam często siedzę to mi pomysły (nie tylko na blog) przychodzą. Ale szkoła nic nie daje tylko park i plac zabaw :P
      Serio? Dla mnie niemiec to zmora i czarna magia xd jak narazie mam najwyższą ocenę 1+ xd Muszę się postarać i poprawić (po raz 3) ładnie sprawdzian, bo inaczej będzie źle xd To dopiero 5 raz w gimnazjum kiedy mam zagrożenie z tego przedmiotu xd

      Usuń
    3. Ja mam zaje fajną babkę od niemca, która czasami pozwala nam nawet całą lekcję nic nie robić xD To jedna z moim najulubieńszych nauczycielek ;)
      Właśnie jak idę obok tego placu zabaw słucham muzyki to zawsze mi jakiś pomysł przyjdzie xD Niestety gorzej z pisaniem bo mam tyl dodatkowych zajęć, że dwa razy w tygodniu kończę dopiero o 16 czyli w domu jestem około 16.40 -.- Jeszcze jak zadania nawalą to nawet do 20. się pozbierać nie mogę T.T
      Ale już zaraz biorę się za pisanie next'a xD

      Usuń
  3. dobrze że nie skończyłaś bloga!!! Z góry przepraszam, że żadko komętuje ehh lenistwo przepraszam będe reguralnie komętować obiecuje!!!. Wracając do rozdziału szkoda mi że zerwała z nim ,może to i lepiej dla niej jeszcze nie wiem pewnie okaże się dalej czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że czytasz, za co dziękuję z całego serca <3
      No nie wiem czy lepiej, nie wiem xD Na razie widzę, że większość uważa, że to dobrze, więc może to czego się niedługo dowiecie nie powinno sprawić, że będziecie chciały mnie zabić xD
      Dziękuję :)

      Usuń
  4. Na samym początku miałam ochotę cię zabić, a z tobą razem cola i przyszła mi taka myśl "dlaczego moje szczęście udziela się właśnie takim osobom w opowiadaniach jak Naomi, skora ja mam takie felerne szczęście do chłopaków to czego reszta też tak ma?!"
    Potem jak czytałam to coraz bardziej bałam się o Cola i zgadzam się z hipotezą Afry no może nie dokończa, że to jakiś duch, bo mógł być też demon...
    Wiem! To pewnie głupie, ale mam wrażenie, że to coś z tą córką dyra, nie wiem może jakaś wiedźma?
    Ale to tez się nie zgadza, bo jeśli poskładać te twoje odpowiedzi na komentarze to się składa w nawet całkiem logiczną całość, powiem tyle za łatwo cię trochę rozgryźć Aśka, ale mi to nie przeszkadza. Ale znowuż ta hipoteza z wiedźmą może nie jest tez taka zła mówiłaś, że nie jest opętany... MAM!! Ale nie wiem czy dobrze. Skoro napisałaś, że niby był zmuszony a niby nie mogło być też tak, że (i tu wstawiam np. moją wiedźmę) ktoś mu powiedział, że Naomi to Clarie, albo coś w tym rodzaju.
    I TERAZ MUSZĘ SIĘ WYDRZEĆ!!!!!!!
    JAK WY MOŻECIE MÓWIĆ, ŻE TO DOBRZE, ŻE TA (MOIM SKROMNYM ZDANIEM) CUDOWNA SIĘ ROZSTAŁA NO JAK?????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Sorry za rozpisanie, ale inaczej nie mogłam, uwielbiam takie zagadki i takie hipotezy na podstawie twoich odpowiedzi na pytania.
    Weź prześlij trochę swojej weny, tylko takiej aktualnej, a nie takiej co opracowuje pomysły na rozdziały na przyszłość, bo od takich to mi już głowa pęka.
    To wenki nie będę ci już życzyć tylko czasu i chęci do pisania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze co do Cola to teraz jeszcze zerknęłam do bohaterami i jeszcze raz przeczytałam o nim napisałaś, że odrzuca zaloty Emmy, ale wychwyciłam tam też niestety słówko na razie co mnie zaniepokoiło.
      I jeszcze twoja odpowiedź na kom clary, że jeśli dowiemy się co się naprawdę stało będziemy chciały cię zabić.
      Proszę obiecaj, że Cole nie zginie plis.
      Mam jeszcze kilka hipotez ale nie będę się męczyć, bo i tak za dużo napisałam.

      Usuń
    2. Jeju, jaki uroczo długi komentarz ;***
      Nieee, Emma to nie wiedźma xD Ani nic z tych rzeczy xD Pod koniec następnego może was troszkę zaskoczę, ale wątpię. Domyślcie się, co chcę zrobić ;)
      Dałabym wam pewną podpowiedź, ale wtedy nie będzie "niespodzianki" (taa, niespodzianki -.-)
      Próbuj zgadywać, próbuj xD To ma pewien związek z taką osóbką z opowiadania ale nie powiem z kim, bo byście wszystko zgadły. Dalej główkujcie, to może się wam uda xD

      Usuń
    3. Następny na pewno głupi pomysł czyli to ten Rash(?) tak chyba Rash, namówił, albo wręcz zmusił Cola do zerwania z nią kontaktu i w ogóle bo to trochę przez niego się chciała zabić.
      Albo to może mieć coś wspólnego z tym trupem pod lasem.

      P.S.
      Masz SF? Jak tak to daj login.

      Usuń
    4. Tak, mam SF xD Login : Renesmee1029 xd
      A ty masz syfka?
      Już gdzieś chyba wspominałam, że nie został zmuszony przez kogoś, prawda? xD A więc nie rób z Rasha takiego zwyrodnialca, za bardzo go lubię ;***

      Usuń
    5. Tak mam bella0701
      Już cię zapraszam.

      Usuń
    6. Powiedz kiedy next!
      Plose! Ja tu z ciekawości umieram a ty nie wstawiasz to nie fair.

      P.S.
      Tajne zdjęcie w tle.

      Usuń
    7. Nie wiem, niestety, mam napisaną dopiero ponad połowę, ale myślę, że przed świętami się pojawi ;)

      P.S.Nie, nie jest tajne, jest publiczne xD

      Usuń
  5. Aaa wiec ciekawy rozdzial i ciesze sie ze jest xD jakos tak sie wciagnelam ze codziennie na twojego bloga wchodze i paczam czy czegos nie dodalas :p hmm.. Skoro Cole jak mowisz ze nie zostal zmuszony too moze dlatego ze sie o nia martwil ze przez niego cos jej sie stanie czyy cos? No coz, ciesze sie ze nie skonczylas pisania i ze masz duuzo weny, zycze jej jeszcze wiecej :* iii kiedy next rozdzialik? :D
    ~Schimi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, dziękuję ;3
      Więc już wiem kto mi tyle wyświetleń nabija xd
      Bardzo się cieszę, że ci się podoba ;*** Dla takich komentarzy warto żyć, haha ;)
      Jeszcze raz bardzo dziękuję, a co do nexta to nie wiem. Napisałam wczoraj jakieś 1/4 rozdziału to może dodam w tym tygodniu, zobaczy się ;)

      Usuń