Kiedy
tylko znalazłyśmy się na Sali, Eva zaraz zniknęła gdzieś w tłumie krzyczących i
tańczących uczniów. Westchnęłam głęboko i postanowiłam pójść do toalety, tylko
tam było cicho. Kiedy tylko do niej weszłam, usłyszałam dziwne dźwięki z jednaj
z kabin, męskie. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam dwóch chłopaków z mojej klasy,
Sharon’a i Max’a, chłopaka Mai, którzy wciągali jakiś biały proszek. Od razu
zorientowałam się, że to amfetamina.
-
Co ty tu robisz?! – zapytał wystraszony Sharon, chowając woreczek do kieszeni.
-
To raczej ja powinnam was o to spytać, ćwoki. Tu jest damski – warknęłam.
-
Tak? W takim razie sorki, pomyliliśmy kible – mruknął Max i próbowałam mnie
wyminąć, ale zastawiłam mu drogę.
-
Myślicie, że jestem głupia? Przecież wiem, co tam macie – prychnęłam, a szatyn
już otwierał usta, aby coś powiedzieć, ale mu przerwałam. – Tylko mi nie
wmawiajcie, że to oranżada w proszku. – chłopak od razu zamknął usta i zaczął
przyglądać się swoim trampkom. – Umowa jest taka: dacie mi działkę, a ja nikomu
nic nie powiem.
-
Dziewczyno, to jest Polska amfa, najczystsza. Jesteś zbyt – tutaj czarnowłosy
przerwał i zlustrował mnie od góry do dołu wzrokiem. – delikatna na takie
rzeczy.
-
Czyżby? – mruknęłam i podniosłam jedną brew do góry. – Kev, Brad T, Abaker, Yuo
chan….Kojarzycie?
-
Skąd ich znasz?
-
Miejscowych dilerów? Myślicie, że nigdy nie brałam? – zaśmiałam się. – A jak
niby miałabym sobie poradzić, kiedy byłam ślepa? Oni mi załatwiali dostawę
amfetaminy przed miesiąc. Potem odzyskałam wzrok, pozbierałam się i przestałam
brać, ale chyba raz na jakiś czas mi nie zaszkodzi, prawda?
-
Jasne – powiedział z uznaniem Sharon. – Niezła z ciebie laska. Jak to mówią;
cicha woda brzegi rwie.
-
Nie popisuj się poezją, JJ , nie popisuj -
burknął Max i poklepał chłopaka po plecach. – Lepiej dawaj działkę
młodej.
-
JJ? Serio? – zaśmiałam się z niedowierzaniem. – Do tego młoda?
-
Jesteś od nas młodsza, nie? Te kilka miechów też robi różnicę, to nie podskakuj
– zażartował chłopak. – Dobra, dawaj
rękę, bo wątpię, żebyś chciała wciągać z deski klozetowej.
-
To akurat jest twoja miejscówka. A jeszcze lepiej, jak wkładasz łeb do środka –
zaśmiał się szatyn, na co chłopak walnął go z otwartej ręki w tył głowy. –
Dobra, dobra, Abi, przecież wiesz, że sobie jaja robie.
-
Żeby robić jaja, najpierw trzeba je mieć – odgryzł się Max i pokazał drugiemu
język. Wtedy jeden rzucił się na
drugiego i zaczęli tarzać się po ziemi.
-
Ej, ej! Uspokójcie się! JJ! – zagwizdałam. – JJ, waruj! Już, waruj! –
krzyczałam i próbowałam ich rozdzielić. Udało mi się to dopiero po jakiś dwóch
minutach. Wtedy wstali, otrzepali się i wtedy mogłam zażyć swoją działkę. Po
wszystkim we trójkę wróciliśmy na salę i dopiero my rozkręciliśmy całą zabawę.
Przez całe trzy godziny ani na chwilę nie przestawaliśmy tańczyć. Narkotyki
dały swoje, za to gdy przestały działać, zasnęliśmy na ławce na dziedzińcu. Max
siedział na ławce, mając głowę przechyloną do tyłu, ja opierałam się o jego
ramię, a JJ leżał wygodnie na moich kolanach, głośno chrapiąc. Obudził mnie dopiero
dźwięk mojego telefonu. Wtedy wstałam, starając się nie budzić chłopaków i
poszłam do ogrodu, gdzie była cisza.
-
Halo? – mruknęłam zaspanym głosem.
-
Witaj Naomi, tu tata Cole’a. Słuchaj, możesz mi powiedzieć, czy dzisiaj po
szkole mój syn poszedł do ciebie?
-
Nie, zerwaliśmy rano. Po tym wydarzeniu nie było go na lekcjach, a na dyskotece
również go nie widziałam. Może był u jakiś kumpli.
-
Jak to zerwaliście? Co się stało? – zdziwił się mężczyzna, ale zaraz zmienił
temat. – Posłuchaj. Od rana go nie widziałem, a jego telefon nie odpowiada. Nie
wiem co się z nim dzieje.
-
Przykro mi, ale ja również nie mam pojęcia. Może siedzi u jakiś kumpli i nie
zdziwiłabym się, gdyby nie wrócił na
noc. Pewnie musi odreagować, to wszystko. Może pan zadzwonić do Nate’a, jego
przyjaciela. On może coś wie, a jeśli nie ma pan numeru, to mogę go teraz
poszukać na Sali. Pewnie gdzieś tam jest.
-
Jakbyś mogła, to zapytaj go. Spróbuję jeszcze poszukać numerów innych jego
kolegów. Jak się czegoś dowiesz, to zadzwoń, dobrze? Dzięki, dobranoc.
-
Do widzenia – mruknęłam i rozłączyłam się. Przyznaję, mimo, iż nadal miałam
chęć wydrapać Cole’owi oczu moimi czerwonymi jak krew paznokciami, to
zaczynałam się martwić. Do tego to przekonanie innych co do dobrego serca
chłopaka i jego nagłe zniknięcie wyglądały na bardzo podejrzane. Zranił mnie,
przyznaję, ale nigdy się tak nie zachowywał. Coś mi śmierdziało podstępem,
który miał sprawić, że wszyscy zaczną uważać Cole’a za egoistę i ignoranta.
Schowałam telefon do torebki i ruszyłam w stronę Sali gimnastycznej. Gdy
mijałam dziedziniec, chłopcy nadal spali. Zaśmiałam się i weszłam na, pełną
krzyków i rumoru, salę gdzie od razu zatrzymała mnie Eva.
-
A ty co? Zaprzyjaźniłaś się z Sharonem i Maxem? – zapytała, podnosząc jedną
brew do góry.
-
Po prostu tylko my umiemy rozkręcić imprezę, to wszystko – wzruszyłam
ramionami.
-
Wszyscy mówią, że są aroganccy i nie da się z nimi dogadać – mruknęła. – To
dziwne, że ty gadałaś z nimi jak z dawnymi kumplami.
-
Po prostu trzeba umieć się z nimi dogadać, są naprawdę w porządku. Do takich,
jak oni, trzeba umieć dotrzeć – powiedziałam i dumne wypięłam pierś. – A tak w
ogóle, to widziałaś Nate’a?
- Przed chwilą wchodził do męskiego kibla, a
co? Teraz do niego masz ochotę pozarywać?
-
Odczep się! Muszę się go zapytać o Cole’a, jego tata mnie prosił. Podobno nie
odbiera od nikogo telefonów, a od rana nikt go nie widział. Ja też uważam, że
to dziwne.
- Mi
też wydaje się dziwne, że opuścił jakąś balangę. Normalnie, to byłoby to nie do
pomyślenia.
-
Może to głupie pytanie, ale myślisz, że mogło mu się coś stać? – zapytałam z
zakłopotaniem.
-
Nie wiem, nie chcę wyciągać pochopnych wniosków. Jeszcze się okaże, że Cole był
u jakiegoś kumpla, a my niepotrzebnie rozpuszczamy plotki po całej szkole.
-
Może masz rację – wzruszyłam ramionami. Wtedy zobaczyłam, że na Sali pojawił
się Nate. – Zaczekaj, muszę iść w końcu z nim pogadać.
-
Zaczekaj, pójdę z tobą – powiedziała czarnowłosa i razem ruszyłyśmy w stronę
chłopaka. Zapytałyśmy się, czy wie coś na temat Cole’a, ale szatyn zaprzeczył.
On także nie miał z nim kontaktu. Zaczynałam się martwić coraz bardziej, ale
próbowałam zachować zimną krew. W końcu bardzo mnie skrzywdził, to dlaczego
miałabym go teraz żałować?
Impreza skończyła się godzinę później. Ruszyłam do domu na piechotę mimo
tego, że mama Evy proponowała mi podwózkę. Nie chciałam, aby marnowała dla mnie
te dobre kilka kilometrów samochodem. Po za tym – chciałam chociaż chwilkę
nacieszyć się ciszą. Dopiero kiedy przeszłam dobre sto metrów, obok mnie
zatrzymał się czarny samochód. Za kierownicą siedział Max, a na tylnym
siedzeniu Sharon.
-
Wsiadaj młoda – krzyknął czarnowłosy, otwierając drzwi pojazdu.
-
Nie, dzięki, wolę się przejść – odrzekłam i ruszyłam dalej, ale chłopak zaczął
powoli jechać za mną.
-
Nie pozwolę ci wracać samej. Jeszcze cię napadną i zgwałcą. Nie mam zamiaru
mieć cię na sumieniu, a potem zeznawać na komisariacie. Uwierz mi, mój adwokat
mi za to podziękuje.
- A
jeśli ty mnie porwiesz, zgwałcisz i zostawisz moje ciało w lesie? – zapytałam.
Chłopak popatrzył na mnie, jakby chciał mnie zabić, przez co krótko się
zaśmiałam. – Dobra, przecież żartowałam – mruknęłam, po czym wsiadłam do
samochodu. Zaczęłam kierować Abi’ego, gdzie ma jechać. Gdy już dojechaliśmy pod
mój dom, wymieniłam się z nimi numerami telefonów, po czym pożegnałam się z
nimi i weszłam do domu. Zdjęłam buty, które odłożyłam przy szafce na buty i
zmęczona, kiwając się na boki, ruszyłam na górę, w stronę swojego pokoju. Gdy
już się w nim znalazłam, zmęczona upadłam na łóżko i niemal natychmiast
zasnęłam.
-
Błagam, nie zabijaj mnie! – jęczał starszy, nieco siwy mężczyzna z zasklepioną
dużą raną na czole. – Dlaczego to robisz?! – krzyczał chaotycznie.
Za mężczyzną stała wysoka szczupła dziewczyna. Czarne bujne loki
opatulały jej bladą twarz. Błyszczące niebieskie oczy nie wyrażały żadnych
emocji, a czerwone jak krew usta zacisnęły się w wąską linie. W ręku trzymała
pistolet, który przyłożyła do skroni mężczyzny. Znajdowali się w jakimś ciemnym
pomieszczeniu, jakby piwnicy.
-Wiem wszystko, nie rób ze mnie idiotki – mruknęła sucho. – To ci się
należy w stu procentach – warknęła i nacisnęła spust. Pistolet wystrzelił.
Mężczyzna dotknął dłonią głowy, która zostawiła na jego ręce krwawy ślad.
Dotknął ściany i upadł na ziemię, zostawiając na tynku czerwone ślady dłoni.
-
Żegnaj – westchnęła i dodała po chwili : Tato…
Obudziłam się cała zalana zimnym potem. To była ta sama dziewczyna,
którą widziałam w śnie dzień wcześniej, tyle, że wtedy płakała. Nic z tego nie
rozumiałam. Jej włosy bardzo przypominały mi włosy Lindsay, ale przecież nie
było to ona. A może jej przeszłość? Nie, przecież jej tata żyje, jest cały i
zdrowy! Nie miałam zielonego pojęcia o co chodziło z tym wszystkim.
Zniechęcona wstałam, lecz zaraz z powrotem upadłam na łóżko z powodu
zawrotu głowy. Wyjęłam w szuflady tabletkę, połknęłam i wtedy spróbowałam wstać
po raz drugi. Udało mi się to, więc wyjęłam z szafy zwyczajne karmelowe rurki,
do tego szarą luźną koszulkę w krótkim rękawem i komplet czystej bielizny.
Umyłam się, ubrałam, rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki. Dopiero wtedy
zorientowałam się, że na stoliczku przy łóżku leży talerz z kanapkami i
karteczka. Chwyciłam ją i zaczęłam czytać. „Musiałam wyjść, a bałam się, że
Airon może zjeść twoje śniadanie. Dlatego też przyniosłam je do ciebie do
pokoju. Twój tata musiał wcześniej pójść do pracy. Kazał ci przekazać, że wróci
później. Ja musiałam pojechać do mojej matki, ale będę, zanim wrócisz ze szkoły.
Madeleine”. Wzięłam do ręki telefon i spojrzałam na wyświetlacz, który
wskazywał dopiero kilka minut przed siódmą. Westchnęłam z uśmiechem i wraz z
talerzem świeżych kanapek ruszyłam na balkon. Usiadłam na ziemi, a nogi
wetknęłam między beżowe pręty balkonu i pozwoliłam im swobodnie zwisać,
zajadając przy tym pyszne kanapki z serem.
Przez ten cały czas nie opuszczało mnie dziwne przeczucie, jakby strach,
że zdarzy się coś złego. Starałam się je ignorować, ale ono powracało. W końcu
zaczęłam się zastanawiać, z czym może mieć coś wspólnego. Zła ocena? Nie,
przecież dzisiaj wtorek, za trzy dni koniec roku szkolnego, a oceny już
wystawione. A jeśli to coś z Cole’m? Nie, jasne że nie. Jeśli nie pojawi się
dzisiaj w szkole, to pewnie spił się wczoraj i leży teraz na podłodze u kumpla
z kacem na głowie. To był najbardziej prawdopodobny scenariusz. Tyle, że jedna
rzecz całkowicie tu nie pasowała: nigdy nie widziałam, aby był pijany. Tak, pił
alkohol, ale najwyżej jedną butelkę, ani grama więcej. To w takim razie co
mogło dziać się z nim wczoraj?
Pokręciłam głową, aby odgonić od siebie złe myśli i szybko wstałam.
Zbiegłam na dół wraz z torbą na ramieniu, odłożyłam talerz do zlewu i zaczęłam
zakładać swoje szare trampki, gdy usłyszałam, jak ktoś zbiega ze schodów.
Popatrzyłam się w tamtą stronę i zobaczyłam rozweseloną Ingrid.
Mimo tego, że odzyskałam wzrok już jakiś czas temu, mój tata postanowił,
że dziewczyna zostanie u nas. Nie mieliśmy serca jej wyrzucić, po za tym ona
zarabiała swoje pieniądze, a u nas tylko spała i jadła. Nie zawadzała nam w
niczym, wręcz przeciwnie, prawie w ogóle nie bywała w domu. Widywałam ją
jedynie rano i wieczorem, i to tylko wtedy, jeżeli nie miała nocnej zmiany w
klubie, w którym pracowała.
-
Hej – krzyknęła wesoło. – Idziesz już?
-
Cześć! Tak, za dziesięć minut mam autobus, więc muszę już iść – mruknęłam.
-
Jeśli to nie robi ci różnicy, to zaczekaj. Zrobię sobie kanapkę i za pięć minut
będę gotowa, podrzucę cię po drodze. W końcu nie dość, że będziesz szybciej, to
nie będziesz musiała tłoczyć się po autobusach – zaproponowała.
-
Spoko. To i tak nie robi mi żadnej różnicy, a ta wrzawa w wypełnionych
pojazdach nie daje pomyśleć.
-
Dobra, to ja szybko coś zjem i możemy jechać.
Przy okazji powiedz, jak ci się układa z twoim ukochanym – zaśmiała się
dziewczyna. Usiadłam z niesmakiem na krześle w kuchni i oparłam podbródek o
dłoń.
-
Nic, zerwaliśmy. Okazał się być zwykłą szują, to wszystko – mruknęłam i
wzruszyłam ramionami. Dziewczyna popatrzyła na mnie pytająco, żądając, abym
wszystko opowiedziała. – Nie stało się nic nadzwyczajnego. Kiedy weszłam do szkoły,
zobaczyłam, jak całuje się z inną. Pokłóciliśmy się tak, że cała szkoła się
zeszła na dziedzińcu, powiedział, że już dawno miał zamiar ze mną zerwać i tyle
go widziałam. I pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu opowiedziałam mu o
wszystkim, całej mojej przeszłości. Teraz jak nic tego żałuję.
-
Zobaczysz, jeszcze wszystko się ułoży – pocieszała mnie. – Poznasz innego i
zanim się obejrzysz całkowicie zapomnisz o Cole’u. Z tego co wiem, to już
wczoraj wzięłaś się do roboty – zaśmiała się, ubierając buty.
-
Co masz na myśli? – zdziwiłam się, ale dziewczyna powiedziała tylko, że czas
już wychodzić, więc wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do samochodu. – Ponawiam
pytanie.
-
Widziałam wczoraj, przez okno, jak jakiś dwóch przystojniaków podwiozło cię do
domu.
-
Nie masz na co liczyć, słonko. Ten, co prowadził, ma dziewczynę, moją
koleżankę. A drugi, z tego co wiem, chodzi z jakąś dziewczyną z równoległej
klasy. Po za tym nie interesują mnie jako faceci, uważam ich tylko za kolegów.
-
Dobra, dobra. Mów co chcesz, ja wiem swoje. Jeszcze za kilka dni przylecisz do
mnie cała z skowronkach i oznajmisz, że chodzisz z którymś z nich. A jeśli nie
ci, to inni. Przecież w twojej szkole roi się od mężczyzn.
- Nie
mam zamiaru zmieniać chłopaków jak rękawiczki. Na razie dam sobie z nimi
spokój, bo za niedługo skończę w kryminale oskarżona o dziesięć zabójstw moich
byłych. Potem tylko krzesło elektryczne i żegnaj świecie.
-
Przesadzasz, przecież nie wszyscy są tacy – mruknęła, po czym zatrzymała
samochód. – Już jesteśmy. Idź, i pokaż mu, że nie przejmujesz się waszym
rozstaniem. Niech żałuje, że z tobą zerwał, dupek!
-
Jasne, dzięki – zaśmiałam się i wysiadłam z samochodu. – Do zobaczenia –
dodałam i ruszyłam w stronę wejścia do szkoły. Tam od razu zaatakowała mnie
Maja. – Hej!
-
Heeej! – krzyknęła wesoło. – Nie było mnie wczoraj, bo byłam chora, więc
opowiadaj. Jak tam było wczoraj na dyskotece? Podobno zaprzyjaźniłaś się z moim
chłopakiem – mruknęła uśmiechnięta i trąciła mnie biodrem. - Ty to masz
szczęście do chłopaków.
-
Zazdrosna jesteś, słonko? – zapytałam. – Zaraz znowu przyjaźń! Razem z nim i
Sharon’em rozkręciliśmy imprezkę, to wszystko. Po za tym nie martw się, nie
odbiję ci chłopaka.
-
Właśnie, słyszałam co się wczoraj stało. O waszej kłótni wie już cała klasa, o
ile nie szkoła. Podobno nawet w gabinecie dyrektora było wszystko słychać, ale
ten postanowił nie mieszać się w sprawy miłosne. Zaraz by coś sknocił i jeszcze
on by dostał od ciebie w twarz. Dziwię się trochę, że ten gość jest dyrektorem,
bo w ogóle nie ma podejścia do młodzierzy. Tyle tylko, że jest miły i stara się
pomóc.
-
Dobrze, że nie przychodził, bo Cole’owi na pewno by nie pomógł. Chociaż teraz,
to już nic mu nie pomoże….
Właśnie skończyły się lekcje,
więc zebrałam wszystkie rzeczy i ruszyłam w stronę domu. Zdziwił mnie widok
syren policyjnych przy wejściu do lasu, ścieżce, po której zawsze wracałam.
Szybkim krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Jakoś przecisnęłam się przez tłum
gapiów.
-
Przepraszam, co tu się stało? – zapytałam mężczyzny, stojącego obok mnie.
-
Znaleźli spalone ciało jakiegoś chłopaka. Eh, co teraz ludzie robią ze sobą
nawzajem. Zabijają się, mszczą, nie doceniają życia ludzkiego. Nasz świat
schodzi na psy – westchnął. Moją uwagę zwrócił młody policjant, biegnący w
stronę drugiego, starszego.
-
Przy ciele znaleźliśmy dowód tożsamości –zwrócił się młodszy, zwracając uwagę
tłumu ludzi, stojących i rozmawiających na temat zabójstwa.
-
Jak nazywa się ofiara? – zapytał obojętnie niski, siwy mężczyzna, z zainteresowaniem
przyglądając się policjantowi.
- …Cole Parker….
Haha, niespodzianka! xd Nie, nie o ten plan mi chodziło. To tylko jego część. Raczej nie przepadałyście za naszym kochanym Cole'em, więc taki obrót spraw nie powiniem zrobić wam różnicy, c'nie? ;dd
Następny postaram się dodać jak najszybciej, ale nic nie obiecuję. A tak w ogóle.
Zastanawiam się, czy w następnym wyjawić pewną tajemnicę Cole'a. Piszcie w komach, czy chcece dowiedzieć się tego w next'cie czy dopiero za jakiś czas. Od was to zależy, pamiętajcie ;333
... :OOO ...
OdpowiedzUsuńNo aż brak mi słów >.<
Serio -,- Dobra, trzeba się ogarnąć -,-
CO TY ZROBIŁAŚ?!?! Jak mogłaś go zabić?! Dlaczego?! Przecież... Przecież on był taki kochany i uroczy :'( Łeeeeeeeeee.... :CCC
Nie no, naprawdę, byłam zła, że wyrządził krzywdę Naomi, ale nie chciałam, żeby umarł! :C
Miałam nadzieję, że to się jakoś wyjaśni, że to podstęp, a potem wszystko wróci do normy i znów się do siebie zbliżą. No nie, no :C
Jezu, i teraz będę w podłym nastroju :( Masakra jakaś >.<
Nie wliczając końcówki (-,-), rozdział cudniuśki. A Naomi znowu bierze >.<
Dla mnie tajemnica może się wydać jak najszybciej, co to w ogóle za pytanie? XD
Kurczę, znowu pomyślałam o Cole'u... Ech... :c
Ale chaotyczny kom. Jeszcze nigdy takiego nie napisałam chyba XD Sama nie wiem gdzie co jest XD Nieważne :P
Pozdrawiam cieplutko i życzę jeszcze więcej weny :***
Zaczynam być coraz większą sadystką, wybaczcie ;( Za....dwa rozdziały (?) dowiecie się kto zabił i dlaczego. Dla wtajemniczonych, pojawi się duch Cole'a ale Ciiii... ;)
UsuńMusiałam go zabić, wybaczcie, ale to jest bardziej poplątane niż myślicie. Nawet ja tego nie ogarniam xD
Oj tam, raz się wciągnęła, to przecież nic złego ;d
Również pozdrawiam i dziękuję ;333
Naomi leć do zaświatów i ratuj Cole'a >o< On nie może umrzeć!! W sumie już to zrobił ale on ma żyć D: To, że zerwał z Naomi to jedno ale śmierć??? Przegięłaś =.= Masz to odkręcić bo nie wiem czy pociacham Ciebie czy siebie xd
OdpowiedzUsuńZnowu dziewczyna bierze? No ładnie -,-
Ale i tak zacnie napisane moja królowo psychopatości :P
Ciekawość mnie zżera co tam wymyśliłaś xD
Wesołych świąt, trzymaj się mocno i weny moja duszyczko :3
Wiesz, z tymi zaświatami to nie byłoby tak źle ;ddd
UsuńAle widzisz, jedna rzecz by na to nie pozwoliła: ciało jest spalone, więc nawet gdyby dusza się znalazła to ciała nie uratujemy xDDD
Raczej was zbytnio nie zaskoczę, ale może choć troszkę, troszeczkę...;ddd
Królowa psychopatości....fajnie brzmi, ale ja wolę być carem ^.^
Dziękuję serdecznie i wzajemnie ;333
Dobrze caryco psychopatości ;p
UsuńMożna by się w czasie cofnąć :D Można? Można by ;p i po problemie C: A i pisałaś, że Cole nie zginie więc czekam na odżywienie go ;p
A tak z innej beczki obiło mi się o uszka, że masz telefon w Play to prawda? Bo jak tak to mamy do siebie za darmo i jako, że nie możemy gadać przez g+ to byłoby fajnie tak móc pogadać :D
No tak, można by, Rash by mógł, ale jest taki problem xd I ten...ja na razie nie mogę powiedzieć dlaczego xDDD
UsuńSerio tak mówiłam? O widzisz, ale ja zmienna jestem xDD
Really?! O, supcio ;3 To napisz mi na g+ swój numer. Ja tam "kiedyś" wejdę (jak mi się uda -.-) i napiszę ci mój numer sms ;dd Oki? Może wyjawię ci kilka moich planów do mojego bloga jak będziesz chciała xdd Chociaż nie, jeszcze wygadasz xDDD
Napisałam i na g+ I w wiadomości na SF jakbyś tam kiedyś częściej wpadała ;p
UsuńAle cole musi żyć dla Naomi D:
Ja do cb piszę, jeszcze życzenia wysyłam, a ty nie odpisujesz :( Jak możesz -.-
UsuńW nocy mi wygasł telefon i muszę go doładować nawet jak do Ciebie mam za free xd złośliwość rzeczy martwych xd Wynagrodzę Ci to jakoś xd Mam nadzieję, że nie tak jak to pocieszam Agę ale nie widzę jakoś innej opcji xD
UsuńSpoko xD Ale jak będziesz mieć już kartę to napisz czasem xDD
UsuńMATKO AŚKA CO TY ZROBIŁAŚ!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCOLE MUSI ŻYĆ BO NIE WIEM CZY SIEBIE POĆWIARTUJĘ I DOM ROZWALĘ NA MAŁE KAWAŁECZKI CZY CIEBIE I TWÓJ DOM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OBIECAŁAŚ, ŻE COLE BĘDZIE ŻYŁ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
TERAZ TYLKO NIE MÓW, ŻE NIE MASZ WYRZUTÓW SUMIENIA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
TY... TY... TY BEZDUSZNA ISTOTO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dobra 123456...
NIE MOGĘ POWIEDZ DLACZEGO TO ZROBIŁAŚ???!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
123456...
Przepraszam za te "krzyki" i mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale ledwo krzesła nie rozerwałam na kawałeczki jak to przeczytałam.
DLACZEGO????!!!!!!!!!!!!! POWIEDZ DLACZEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
123456...
123456...
Dobra już się chyba w miarę uspokoiłam.
Asiu kochana ty nasza cesarzowo psychopatko DLACZEGO GO ZABIŁAŚ CHOCIAŻ OBIECAŁAŚ, ŻE TEGO NIE ZROBISZ?????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak mogłaś go zabić, prawda skrzywdził Naomi, ale żeby od razu umierał, Dlaczego???????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
123456...
Masz szczęście, że akurat brat mnie nie wkurzał bo była byś odpowiedzialna za jago prawdopodobnie niezłe poturbowanie.
Proszę Asia zrób mi prezent na urodziny które niedługo mam i zrób powrót do przeszłości, plose, plose, plose.
Na samym początku jak się już zaczęłam uspokajać to zaczęłam sobie wmawiać, że to tylko zbieżność imion i nazwisk, ale jak zaczęłam czytać komentarze to zaraz cała nadzieja mnie opuściła.
Powiedz dlaczego, proszę dlaczego to zrobiłaś?
Przez ciebie nie będę mogła zasnąć. To, że nie żyje to jedno, a drugie dlaczego z nią zerwał i jeszcze do tego co się właściwie stało.
I mam takie jedno pytanko czy to chodziło o ten sam las w którym Naomi znalazła rzekomy "manekin"? Jeśli tak to ja już się boję.
I jeszcze jedno mam nadzieję, że duch Cola naprawdę przyjdzie do Naomi i wszystko sobie jednak wytłumaczą i się pogodzą. Cole jaj opowie wszystko kto mu to zrobił i razem będą szukać jego zabójcy, chociaż wątpię żeby policja mogła go znaleźć, bo wydaje mi się że to raczej nie był człowiek.
I dlaczego on całował się właśnie a tą pustą lalunią.
I dlaczego mam wrażenie, że to ma coś wspólnego z tą torbą.
Dobra trzeba będzie pobawić się w detektywa.
Inie przepraszam za rozpisanie się bo musiałam to z siebie wyrzucić. No to wenki, pomysłów, czasu i chęci do pisania życzę.
Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym wam wszystko wyjaśnić, no ale nie mogę, po prostu nie mogę.
UsuńEj, ale pamiętaj, że jak mnie zabijesz, to się nie dowiecie o co chodzi ;)))
Tak, to ten sam las ;dd I taka podpowiedz...nie zabiła ich ta sama osoba. Znaczy tak jakby ale nie zupełnie, znaczy...No, dowiecie się w swoim czasie <3333
Dzięki dzięki, przyda się ;***
ZABIŁAŚ COLE'A?! Dlaczego?!
OdpowiedzUsuńFakt, zdradził Naomi, ale dlaczego go zabiłaś?!
Teraz będę smutna :(
Rozdział jest cudowny.
Pozdrawiam ;*
Niestety, musiałam, wybacz ;(
UsuńNie smutaj, bo ja będę smutać, a jak będę smutać to nie będę miała weny :{
Dziękuję i wzajemnie <33
Dobra!
OdpowiedzUsuńMusze się jakoś pozbierać i czekać cierpliwie na kolejny rozdział. Może się to wszystko wyjaśni.
Czytam sobie twoj rozdzialik hmm fajny. Czytam dalej ii zaraz co ?!?!? Az mi sie w glowie zakrecilo jak przeczytalam ze Cola spalilas xD nie wiem dlaczego zerwal z moja kochana Naomi ale raczej nie powinnas go odrazu palic xD
OdpowiedzUsuńAaaa no wlasnie gadaj kto go zabil xD kiedy rozdzialik kolejny? Zaaaaaaajebiaszczy rozdzial duzo emocji, normalnie sie czulam jakbym to sama przezywala. ojej to kto teraz bedzie z Naomi? XD Zycze duuuzo weny i wesolych swiat :** az wezme normalne konto zaloze xD za kazdym razem tak mowie i i tak nic z tego.:pp mam pytanko. Jakie opowiadania i blogi lubisz? Czytasz nowe blogi albo opowiadania? :pp bo planuje cos zalozyc ale sie boje ze bedzie do... XD i jeszcze raz weny i wesooolych ^^ ii nie szalej za mocno na sylwka :p
~Schimi
Spoko, spoko. Pewnie wypiję z ojcem moje Picolo i to wszystko xDDD
UsuńJasne, że bym czytała. Wolę takie początkujące, niż te trwające długo ;) A rodzaj? No najbardziej fantasy, takie z zabijaniem i mnóstwem krwi ( *.*) no i ogólnie wszystkie xD A jak są osoby z sf to już wgl kocham xD
A i jak założysz, to podaj link, na pewno wpadnę ;)))
ja pierdole czy ty musisz wszystkich zabijać?
OdpowiedzUsuńNiestety, człowiek z prochu powstał i w proch się obróci
UsuńNie bij będę już komentować ;) mam ostatnio mało czasu tak to jest jak się zmienia stan. .. nie ważne chce więcej. Mało powiem bo chce cię w niepewności trzymać ale mi się rozdział podobał . :)
OdpowiedzUsuńWażne, że czytasz ;)
UsuńSpoko, rozumiem, ja też nie zawsze wam komentuję (zazwyczaj dlatego, że piszę długi kom i mi się nie zapisuje ;[ Potem się wkurzam i jak chcę kilka dni później dodać kom jeszcze raz to jest już next xDD
Dziękuję <3
Masz go przywrócić do życia :/ Niech znowu te słowa cofnięcia czasu wypowie tym razem Naomi.... JAK MOGŁAŚ GO ZABIĆ???!!! On był taki kochany.... Myślałam że to się wyjaśni w sensie że ktoś go zmusił itp. i wrócą do siebie i w ogóle... Aśku bo przyjde do tw gimnazjum i ukryje się u cb w szafce >.< Jaki masz numer szafki ? ;3 Tylko nie Cole :CCCC Jak już musisz zabijać to Jace'a a nie Cole'a :CCC
OdpowiedzUsuńNumer szafki ci już podawałam i jak do niej trafić też xD
UsuńWchodzisz do szkoły, schodzić na dół i w lewo. Potem po prawej zobaczysz niebieskie szafki, ja mam numer 6 xD
Naomi nie może cofnąć czasu, bo może to zrobić jedynie demon, przeklęty i łowca, więc...
Już ci mówiłam coś na jego temat nie? Tylko większości jeszcze nie wiesz xDD
NIE PRZEPADALIŚMY ZA COLEM?!?!?!??!
OdpowiedzUsuńJa go uwielbiałam, boże, jak mogłaś?
Wierzyłam, że zerwał z nią, bo ktoś go zmusił i że wszystko się wyjaśni ;-;
nie znoszę Cie za to XD
nie wiem jak to zrobisz, ale masz to odkręcić, możesz nawet zrobić że to Cole zabił, a dowód mu wypadł. :3 xD przepraszam, że się nie odzywam ale naprawdę nie mam czasu, szkoła, praca, święta a teraz trochę odpoczynku, ale mam pewien plan, zobaczymy co z tego wyjdzie.
A generalnie rozdziały świetne, szczęśliwego nowego roku ♥
dzięki i wzajemnie ;dd
UsuńMam taki jeden plan, wyjawi się tak za jakieś dwa rozdziałki ;) Mam nadzieję, że was zaskoczę xdd
Spoko, doskonale to rozumiem ;) Mam nadzieję, że będziesz mieć choć trochę czasu na dodawanie rozdziałów i czekam na te twój plan xdd
Pozdrawiam serdecznie ;333
A ja się cieszę że Cole zmarł :P Jestem coś na odwrót :PPP
OdpowiedzUsuń