piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział XXIII Nić dentystyczna

Ja, obecna tutaj, przywołuję Cię, Cole'u Parkerze. Jeśli tu jesteś, przesuń wskaźnik na "tak".


          Nie mogłam uwierzyć, w to co usłyszałam, moje oczy zaszkliły się, a wielka gula w gardle odebrała mowę. Ze strachu cofnęłam się o krok, wpadając na jakiegoś rosłego mężczyznę. Bąknęłam ciche przepraszam i, przeciskając się przez tłum gapiów, ruszyłam w stronę głębin lasu.
          Dlaczego byłam tym taka załamana? Przecież to tylko dowód osobisty, to jeszcze nie wskazuje na jego tożsamość. Nie są w stanie tak szybko tego wywnioskować bez niepodważalnych dowodów, których jak na razie nie mają. Do tego Cole skrzywdzi ł mnie, dlaczego miałabym za nim płakać? Nie zasługuje na to, przecież już go nie kocham, nic do niego nie czuję…
           Kogo ja oszukuję…
           Kocham go! Nadal go kocham i to jeszcze bardziej niż kiedykolwiek! Mimo tego, co zrobił, nie mogę o nim zapomnieć i nigdy tego nie zrobię. Nigdy nie żywiłam tak mocnego uczucia do jakiegoś chłopaka, nawet do Davida. Więź między mną i Cole’m z każdym dniem była coraz silniejsza, owijała się wokół nas jak bluszcz. Niestety bluszcz nie jest nieśmiertelny, wystarczyło małe nacięcie, aby przerwał się i zostawił tylko głuche wspomnienia leżące na samym dnie ludzkiej pamięci, zapomniane na zawsze.
          O czym ja gadam. Ja nigdy o tym nie zapomnę, choćbym nie wiem jak się starała. Za to szatyn? Szybko znalazł pocieszenie w ramionach innej dziewczyny, zostawiając mnie na boku, jakbym była nikomu nie potrzebna. Po co w ogóle istnieję? Przecież spotykają mnie same nieszczęścia, wszyscy w moim otoczeniu umierają, znikają, ranią mnie i siebie nawzajem.
          Nie wspominałam jeszcze nic na ten temat, ale byłam w odwiedzinach u mojego brata. Dostał dożywocie i widać, że tata bardzo się na nim zawiódł i nie chciał mnie do niego puścić, ale w końcu załatwił mi spotkanie z nim. Rozmawialiśmy długo, jakieś dwie godziny. W końcu postanowiłam wyznać mu moją tajemnicę, że jestem Cailie, ale najdziwniejsze było to, że ta informacja w ogóle go nie zaskoczyła. Dowiedziałam, się, że on od śmierci mamy wiedział o tym.  Okazało się, że zabijał tyle ludzi nie z własnej woli, on tego nie chciał, ale jak wytłumaczyć radzie przysięgłych, że mój brat został opętany?  Tak, opętany przez demona. Zapewne uznaliby mnie za wariatkę i zamknęli razem z innymi psychopatami.
          Opowiadał mi o wszystkim. O tych głosach z jego głowie, mówieniu z kilku nieznanych mu językach. Te dziwne dźwięki z tego pokoju to właśnie jego sprawka, ducha.  Zaraz po wyjawieniu mi tej historii jakby oszalał.  Zaczął krzyczeć, niezrozumiale coś mówić, aż z rozbiegu uderzył głową o ścianę i stracił przytomność.  Obudził się dopiero w szpitalu z wstrząśnieniem mózgu, a strażnicy zaczęli podejrzewać, czy aby na pewno jest w pełno zdrowy umysłowo.
          Kiedy doszłam na polanę, z której widać było okno mojego pokoju, ciężkie krople zaczęły spadać z nieba sprawiając, że nikt nie mógł odróżnić deszczu od moich łez rozpaczy.  Upadłam na kolana, cały czas szlochając.
    - Rash! – krzyknęłam, podnosząc głowę do góry. -  Mówiłeś, że jeśli będę Cię potrzebować, mam zawołać! Teraz właśnie jest ta chwila, musisz mi pomóc! – prosiłam, a łez wodospad coraz gęściej spływał po moim czerwonych policzkach. – Błagam, jesteś mi potrzebny jak nigdy! Chcę, żebyś cofnął czas, żeby Cole żył i wszystko było jak kiedyś! Proszę….
          Z bezsilności spuściłam głowę i oparłam się dłońmi o błocistą ziemię, próbując powstrzymać napływające do moich czerwonych oczu łzy. Tyle razy powtarzał mi, że jest gotów na moje rozkazy, a teraz, kiedy potrzebowałam go jak nigdy, zniknął. Po prostu zniknął, bez śladu, dokładnie tak samo jak Cole jeszcze dzień wcześniej.
    - Naomi?
          Usłyszałam ten szept kilka kroków przede mną. Zamknęłam usta, a po moim ciele przeszedł dreszcz. Doskonale znałam ten głos, przecież jeszcze chwilkę temu byłam przekonana, że już nigdy go nie usłyszę.  Nieśmiało podniosłam się i spojrzałam w tamtą stronę.  Byłam pewna, że to, co tam widzę, to zwykłe przywidzenie, wyobraźnia płatające mi figle, i wszystko zaraz zniknie, pozostawiając po sobie jedynie lekki powiew wiatru. Wpatrywałam się w tamtą stronę, jednak  to nadal nie znikało.
          Przede mną  stał jakiś mężczyzna, nie mogłam zobaczyć jego twarzy z powodu kaptura zasłaniającego ją. Czarna szata sięgała ziemi, a zza jego pleców niepewnie wystawały białe jak śnieg skrzydła. Był na wpół przeźroczysty, przez co swobodnie mogłam zobaczyć duże jezioro rozpostarte tuż za nim.
    - Cole? – mruknęłam cicho, robiąc mały krok w jego stronę. Ten podniósł głowę. Teraz już byłam pewna, że to on, wszędzie poznałabym te piękne, niebieskie oczy. Wyciągnął dłoń w moją stronę i chciałam mu podać swoją, ale coś zakazało mi to robić, więc cofnęłam się i popatrzyłam na niego z przestrachem.
    - To ciało w lesie, przy którym znaleźli twój dowód, to ty? – zapytałam. Bałam się, że to prawda, że skinie głową i będę miała pewność, że on nie żyje. To byłoby nie na moje nerwy. Wciąż miałam nadzieje, że to ktoś inny, jakiś jego znajomy albo porywacz, przez którego Cole nigdzie się nie pojawiał, nie odbierał telefonów.
    - Spróbuj się domyślić – burknął. – Nie mogę Ci nic powiedzieć, więc nie zadawaj mi pytań, co się stało. Oni mi nie pozwalają, ledwo zgodzili się na to spotkanie. Zresztą, i tak nie wiedzą nic o tym, że tu jestem.
    - Ale kto?
    - Nie mogę powiedzieć, zabronili mi. Dowiesz się w swoim czasie. I pamiętaj: otwórz Reverti ad praeteritum -  powiedział cicho. Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc nic. Wtedy jego usta niesłyszalnie zaczęły układać jakiś wyraz, aż nagle bezpowrotnie zniknął.
          Reverti ad praeteritum? Co mogło oznaczać to zdanie i jak mogłam je otworzyć, skoro nie miałam pojęcia co to jest.  Westchnęłam z bezsilności i wolnym krokiem ruszyłam w stronę domu. Nawet nie zdążyłam mu powiedzieć, że go kocham, co do niego czuję i że mu wybaczam wszystko, co kiedykolwiek zrobił. Poczynając od tego porwania i uwięzienia mnie zaraz na początku mojego przybycia tu, a kończąc na pocałunku z Emmą. Byłam w stanie zrobić dla niego wszystko, nawet oddać życie, a teraz zaprzepaściłam ostatnią szansę porozmawiania z nim choć krótką chwilę.
          Cała przemoknięta weszłam do domu, zwracając na siebie uwagę pani Madeleine. Zaraz zapytała się mnie co się stało, ale ja bez słowa zdjęłam kurtkę, buty i weszłam po schodach do swojego pokoju, zamykając go na klucz.
          Wtedy mnie olśniło. Reverti ad praeteritum. Te same słowa wypowiedział Rash, kiedy cofnął czas, tyle, że Cole kazał mi je otworzyć. Szybko wstałam z łóżka i, zrzucając na ziemie kilka książek, chwyciłam księgę i zaczęłam szukać odpowiedniej strony.
    - Jest! – krzyknęłam, gdy znalazłam stronę o cofaniu czasu. – Reverti ad praeteritum czyli powrót do przeszłości. Zaklęcie służące do cofania czasu i automatycznego zmieniania jej. Chodzi tu o cofnięcie czyjejś śmierci i tym podobne. Mogą go używać jedynie demony, przeklęci i łowcy – powiedziałam, cały czas wpatrując się w tekst.  Łowca, łowca, skądś kojarzyłam to określenie. – Zaraz! W to słowo układały się usta Cole’a – mruknęłam, marszcząc czoło.  Nie miałam pojęcia, co z tym wszystkim ma wspólnego łowca, to nie składało się do kupy.
          Mimowolnie zjechałam na sam dół strony. Tam był numer strony, na której znaleźć to zaklęcie. Szybkim ruchem przewróciłam na odpowiednią stronę, jednak na darmo. Ktoś wyrwał tą stronę zostawiając tylko jakąś karteczkę. Otwarłam ją. „ Los wszystkich ludzi leży w naszych rękach. Wszystko zależy od nas.”
          Ta cała sytuacja zaczynała robić się coraz bardziej zagadkowa. Kiedy wyjaśniało się jedno pytanie, pojawiało się mnóstwo innych, niewyjaśnionych, które sprawiały, że niemożliwym było rozwiązanie tajemnicy zaginięcia Rash’a, Cole’a i jego śmierci.
           Była jeszcze jedna rzecz, która mogła wyjaśnić wszystko lub choć część- teczka.  Wstałam i spod sterty ubrań wyjęłam tak pożądaną przez mnie rzecz. Usiadłam na łóżku i wzięłam głęboki wdech.  Ten mężczyzna zabronił mi jej otwierać, pewnie miał rację, ale musiałam się dowiedzieć wszystkiego, korzystać ze wszystkich źródeł, które mogły coś wnieść do sprawy.  Zamknęłam oczy i powoli otworzyłam teczkę.
           W środku była jakaś wydarta skądś kartka, dopiero po chwili zorientowałam się, że jest to ta brakującą w mojej księdze.
    - A więc zaklęcie cofania czasu – westchnęłam. – I o to tyle krzyku? Skąd ktoś ma wiedzieć, że jest ona u mnie, a jeśli tak, to już dawno by ją zabrał.
           Byłam zawiedziona, przyznaję. Miałam nadzieję, że to jakiś list, wyjaśnienie wszystkiego, a zamiast tego dostałam niepotrzebną nikomu kartkę z zaklęciem. Wtedy nie wiedziałam, co mogę jeszcze zrobić. Najchętniej cofnęłabym czas, ale nie miałam takiej mocy, byłam zwykłą Cailie niepotrzebną nikomu. Zdołałam pomóc zaledwie jednemu duchowi, za to przeze mnie mój brat jest w więzieniu. Gdyby nie ja, nic by go nie opętało, bylibyśmy normalna rodziną, ale nie jestem w stanie zapanować nad tym wszystkim. Demony to inna bajka, nie mam z nimi szans, są tysiąc razy silniejsze i sprytniejsze. Jednym ciosem byłyby w stanie powalić mnie na łopatki. Tak naprawdę one już wygrały, tyle że nikt jeszcze tego nie wiedział.
           Ponieważ było już dość późno, wstałam i z szafy wygrzebałam wymiętą piżamę z kotem. Byłam tak zmęczona tym wszystkim, całym moim życiem, że nie zebrałam się nawet na znalezienie mniej niechlujnych ubrań. Westchnęłam tylko i ruszyłam w stronę łazienki w celu porządnego umycia się i ogrzania pod strumieniem gorącej wody. Zaraz po tym ubrałam się i stanęłam przed lustrem, czyszcząc zęby nicią dentystyczną.  Z pewnej chwili w odbiciu zauważyłam, że jakiś ciemny cień mignął za moimi plecami, ale nie zwróciłam na niego większej uwagi i kontynuowałam swoje zajęcie. W pewnym momencie, kiedy mrugnęłam, stało się coś niemożliwego. Nić jakimś sposobem zaszyła mi usta. Zaczęłam panikować, wiedziałam, że to jakieś czary, pewnie demona.  Wtedy właśnie zobaczyłam w odbiciu, że za moimi plecami stoi jakaś istota. Gdy odwróciłam się za siebie, nie było jej widać, można było ją zauważyć jedynie w lustrze.
           Był to mężczyzna, wyższy ode mnie o dobre kilkanaście centymetrów. Czarna szata rozpływała się tuż nad ziemią, a czerwone czy dokładnie lustrowały mnie od góry do dołu. Najbardziej przeraził mnie jego szyderczy uśmiech, jakby żywił się moim strachem, paniką, to sprawiało mu największą przyjemność. W pewnym momencie sprawił nawet, że moje oczy stały się całkowicie białe, a mimo tego i tak wszystko widziałam. Najgorsze było to, że nie mogłam krzyczeć, nikt nie mógł mi pomóc. Chciałam wybiec z łazienki, ale wtedy jakaś niewidzialna siła sprawiła, że nie mogłam się ruszyć, ponadto zaczęłam lewitować. Czułam, jak uchodzi ze mnie życie, w każdej chwili mógł nastąpić mój koniec.
          Łatwo było się domyślić, że to demon, który przyszedł po teczkę, gdyż w chwili, gdy próbowałam wybiec z pomieszczenia, zauważyłam jej zniknięcie z łóżka. Wtedy zorientowałam się, że byłam naprawdę głupia myśląc, że nikomu nie przyjdzie go głowy aby mi ją zabierać. W końcu ona mogła zmienić przeszłość i przyszłość ludzi, zaprzepaszczając ją na zawsze. Jak to mówiła mama: Nic nie dzieje się dwa razy tak samo. Mogliby sprawić, że cały świat żyłby w konflikcie, aż nie wytrzymałby i zaczął zrzucać co chwilę bomby jądrowe, aż nie zostałby nikt. Wtedy duchy swobodnie mogłyby wejść do świata żywych. Jeśli zrobiłyby to, to nawet cofnięcie czasu nic by nie zmieniło. Jedynie ludzie wróciliby na ziemię, narażając się na gniew demonów i ich straszliwą rządzę.
          W pewnej chwili usłyszałam za sobą huk i z impetem spadłam na ziemię. Wstałam, rozmasowałam bolące biodro i podeszłam do lustra. Wszystko wróciło do normy, moje oczy znów były normalne, prócz jednej rzeczy; nadal miałam zaszyte usta.
          Spanikowałam!
          Wbiegłam do pokoju i pierwsze, co sprawdziłam to czy teczka nadal leży na łóżku. Była w miejscu, w którym ją zostawiłam. Kamień spadł mi z serca, ale został jeszcze jeden problem. Chwyciłam księgę i zaczęłam szukać jakiegoś zaklęcia, które odpowiadałoby temu.
           „ Zaklęcie spowiednika, często używane również przez demony. Sprawia ono, że usta ofiary zostają zaszyte. Kiedy postać wywołująca je znika z pola widzenia ofiary, zaklęcie automatyczne anuluje się, jedynie w niektórych przypadkach pozostaje. Wtedy należy rozciąć nici i ostrożnie wyjąc je ze skóry, a następnie namoczyć usta w zwykłej wodzie. Rany zniknął po kilku minutach. „
          Wyjęłam z szuflady parę nożyczek i wróciłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam po kolei rozcinać sznureczki.  Kiedy udało mi się to i wreszcie mogłam mówić, powoli wyciągnęłam mały kawałek ze skóry. Z bólu musiałam lekko przymrużyć oczy. Udało mi się pozbyć wszystkiego dopiero po kilku długich minutach. Moja usta były całe w czerwonych plamach powstałych w miejscach dziur po nitkach. Jęknęłam cicho i odkręciłam wodę, pod strumień której włożyłam usta. Poczułam wielką ulgę, kiedy po dziesięciu minutach rany zniknęły.
          Wybiła godzina dwudziesta druga, gdy położyłam się do łóżka, lecz nie dane było mi zasnąć, gdyż zaraz do pokoju wszedł mój tata i usiadł obok mnie. Podniosłam się do pozycji siedzącej i ze zdziwieniem patrzyłam na niego.
    - Pani Madeleine mówiła, że przyszłaś do domu jakaś podbuzowana. Możesz powiedzieć, co się stało? Jakieś problemy w szkole? – zapytał.
          Nie byłam pewna, czy mówić tacie o tej całej sytuacji w lesie. Pewnie trąbią już o tym w całej telewizji, ale wątpię, czy wie o tym, że prawdopodobnie jest to Cole.  Z jednej strony był to mój tata, ale z drugiej nie chciałam robić niepotrzebnej paniki i aby wszyscy się nade mną litowali. Musiałam tylko poczekać jeszcze dzień. Jeśli policja znajdzie jakąś część DNA i przyjdzie z tym do szkoły, aby wypytać o wszystko uczniów, to wtedy będę mieć pewność, a jeśli nie, pozostanie jeszcze jednej sposób, aby dowiedzieć się prawdy. Wywołać jego ducha….

12 komentarzy:

  1. Zawalisty.
    Nie wliczając tego, że Cole jednak nie żyje (!), i że go nie ożywiłaś (!!!), świetny rozdział.
    Jednak otworzyła tę teczkę, można było się spodziewać. Ale to bardzo dobrze, przynajmniej się dowiedziałam co w niej było. Jednak wciąż nie wszystko rozumiem, trochę pogmatwane to, lecz mniejsza z tym. Ważne, że bardzo ciekawie jest i interesująco
    No cóż - zaszycie ust było nieziemskie. Myślałam, że tak jej zostanie, na szczęście okazało się inaczej.
    Hm... Wywoływanie ducha - na pewno będzie emocjonująco. W ogóle to nie mogę się doczekać nexta. Fajna sprawa w zasadzie z tą teczką, zdradą, zabójstwem i demonami. Trzyma w napięciu, przynajmniej mnie. Lubię takie rzeczy.
    Powtarzam, że rozdział zaisty, a sposób w jaki jest napisany wprost prze prze prze przewspaniały. Zazdroszczę ci umiejętności i wypracowanego stylu, bo wszystko brzmi lekko i realistycznie. Także to na ogromny plus i jeszcze raz powtórzę: zazdro i wielki szacunek.
    Świetnie, pięknie, wspaniale. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, już się nie mogę doczekać, aż dowiecie się prawdy xdd
      Serio? Ja uważam, że to ty tak wspaniale piszesz, właściwie to czytając twoje opowiadanie trochę lepiej zaczęłam pisać, ale nadal uważam, że dużo mi brakuje do tego, aby było choć dobrze ;<
      Dziękuję <333

      Usuń
  2. Col nie żyje jednak go nie orzywilas szkoda ale to twoje opowiadanie xd sadze jak koleżanka na gorze↑ dodam od siebie ze jestem dumna ze znam tak wspaniałą osobę w ogóle was ;) całuje cieplutko Clara:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, powiem tyle. Jeszcze wszystko może się zdarzyć ;))) O, jak miło ;*** Też się cieszę, że mogę znać ciebie i innych ^.^

      Usuń
  3. Świetny <3
    Szkoda jednak, że Cole nie żyje. Może tym zaklęciem które było w tej teczce (w końcu się dowiedziałam co w niej było) go ożywisz. Szczerze mówiąc myślałam że te zaszyte usta jej zostaną, ale na szczęście tak się nie stało.
    Życzę Ci dużo weny i czekam cierpliwie na kolejny.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Myślę, że w następnym was zaskoczę, bo stanie się takie coś i będzie przygoda z nożyczkami ( buahahahaha xDD). No więc ten, trzeba tylko poczekać ;)
      Dziękuję i również pozdrawiam ;33

      Usuń
  4. Rozdział super, ale dlaczego taki krótki?!
    Co do Cola moje zdanie znasz, tylko jestem ciekawa jednego. Chodzi o tych łowców, co on ma z nimi wspólnego? Chociarz się domyślam, a i jeszcze jedno, jestem też ciekawa jak doprowadzisz do takiej jednej rzeczy, o której mi wspomniałaś.
    Matko jak mi się szkoda zrobiło jej brata. Mam nadzieję, że on jakoś wyjdzie z tego więzienia, i że coś wymyślisz.
    I co to był za demon, czy tam duch przy tym lustrze? A z tymi ustami już się przestraszyłam, że jej tak zostanie.
    No to dodawaj jak najszybciej nexta, no i wenki, pomysłów i czasu do pisania życzę. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś tak wyszło ;)
      Jakoś to zrobię, nie bój nic. Wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale xD
      A jakiś tam demon, musiałam jakiegoś ducha wrzucić w końcu do opowiadanka ;333
      Dzięki wieeelkie i wzajemnie :)

      Usuń
  5. OOOOO Jeju juz 3 raz komentarz pisze bo mi sie cos scina XDDD juz wczoraj przeczytalam ale akurat sie mi cos z telefonem stalo i sie wszystko usunelo :<
    Szkoda ze Cole na 100% juz nie zyje xd ale mam wrazenie ze on zostal opetany i ze go pozniej ozywisz ^^
    Jak jej demon zaszyl te usta to sobie pomyslalam: najpierw byla slepa a teraz niemowa zostanie XD ale wszystko jest okii
    nie moge sie doczekac nexta i wywyolywania ducha :p
    duuuuzo weny i czekam na nexta :* masz konto na sf?
    i sie nie musze juz podpisywac XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam, niestety xD
      Uuu, widzę konto stworzyłaś :) Miło xd
      Tak mam: Remesmee1029 xD
      No z tym wywoływaniem to się wszystko potem wyjaśni z Colem i wgl xD
      Dzięki wielkie ;333

      Usuń
  6. Świetny rozdział, w trakcie czytania pomyślałam, że strasznie się rozwinęłaś/wyrobiłaś z tym pisaniem, byłam od początku z Tobą i fajnie się patrzy na to jak się rozwinęłaś. :D Chodzi mi o styl, formy itd ;)
    Szkoda Cola, uwielbiałam go :c ale znając Ciebie... może coś jeszcze wymyślisz ;d bo to kolejny plus, jesteś pomysłowa strasznie, zaskakujesz i wgl wszystko jest super xD
    Dużo weny i pomysłów, chociaż tego masz już nadto, c'nie? :D
    Jeszcze raz świetny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, normalnie aż się zarumieniłam ;333
      Żebyś wiedziała, że pomysł już mama xD Tylko, że nie mam ich tak dużo, to jeszcze jakieś dwa rozdziały, epilog i koniec bloga ;(
      No pomysłowa to jestem, ale zależy w jakiej sprawie xDD
      Jeszcze raz bardzo dziękuję ;**

      Usuń