Nie wiedziałam, co mam
robić, byłam jak sparaliżowana. Nie mogłam nawet ruszyć ręką, jedynie dawałam
radę mrugać oczami. Stwór był coraz bliżej, nie miałam już szansy gdziekolwiek
uciec, bo i tak by mnie złapał i zabił. Zostało tylko stać i czekać na to, co
przyniesie życie.
Nagle zza jednego z
drzew wyskoczył jakiś człowiek. Przemieszczał się nadzwyczajnie zwinnie i
szybko. Podbiegł do istoty i skoczył na nią, przez co obydwoje wywrócili się na
ziemię. Mężczyzna zaczął rozszarpywać zwierzę swoimi długimi szponami i ostrymi
zębami. Kiedy już go zabił, odwrócił się w moją stronę ukazując twarz całą we
krwi. Wstał na równe nogi i ruszył do mnie pędem. Byłam strasznie przestraszona
tym, co zobaczyłam, więc odrzuciłam tablicę na bok i pobiegłam w stronę mojego
domu. Wiedziałam, że nie mam szans przed
nim uciec, ale nie mogłam stać bezczynnie, tak, jak to było z tym potworem.
Biegłam ile sił w
nogach, ale one w końcu odmówiły posłuszeństwa i byłam coraz wolniejsza, w
porównaniu do tego człowieka. Po chwili dogonił mnie i skoczył na mnie. Zaczęłam krzyczeć, wyrywać się, ale on
spokojnie chwycił moje ręce i szepnął mi do ucha: Kocham Cię.
Otworzyłam powoli oczy
i spojrzałam nad siebie. Osobą, która leżała na mnie był Cole. Jego błękitne
oczy dokładnie mnie lustrowały, a jasno-brązowe włosy powiewały lekko na
wietrze. Jednak ze wszystkiego najbardziej uspokoił mnie jego lekki szczery
uśmiech.
Kiedy zobaczył, że się
uspokoiłam, puścił moje ręce i wstał, pomagając mi zrobić to samo. Otrzepał się
z ziemi, a ja jak oniemiała wpatrywałam się w niego nie mogąc wymówić nawet
słowa. Chłopak cały czas powtarzał moje imię i machał mi ręką przed oczami, ale
ja nie reagowałam. Jedynie stałam i beznamiętnie
wpatrywałam się w niego, dopiero po jakiejś minucie uśmiechnęłam się.
- Cole – szepnęłam cicho.
Szatyn uśmiechnął się do mnie szeroko, na co w odpowiedzi rzuciłam się na
niego, obdarzając masą pocałunków. Przytulałam go, całowałam po całej twarzy,
po prostu robiłam wszystko, aby przekonać się, że to nie sen.
- Jezu, jak ja się bałam, że
już Cię więcej nie zobaczę – szepnęłam i chwyciłam twarz chłopaka w dłonie, a
po moich policzkach spłynęło kilka łez. Chłopak wytarł je wierzchem dłoni i
przytulił mnie do siebie tak mocno, jakbym miała mu uciec. – Co się z tobą
przez ten cały czas działo? Dlaczego się nie pojawiałeś?
- To długa historia, a nie
mamy wiele czasu, zaledwie pół godziny. Potem rada starszych zabierze mnie z
powrotem i nie pozwolą więcej wrócić na Ziemię, jak Rash’owi – mruknął.
- Jak to, znasz go? –
zdziwiłam się. – Zaczekaj, pójdę do planszę i pójdziemy do mnie do pokoju i
wszystko mi wyjaśnisz, dobrze? – zapytałam, a chłopak kiwnął głową. Podbiegłam
w stronę tablicy, chwyciłam ją i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Jak najciszej wspięliśmy się po drewnianej
pergoli i znaleźliśmy się w moim pokoju. Sprawdziłam czy drzwi są zamknięte na
klucz, po czym usiedliśmy na łóżku i oparłam się o ramię chłopaka czekając, aż
wreszcie wyjaśni mi wszystko.
- A więc? – mruknęłam i
popatrzyłam na niego wyczekująco. – Opowiesz mi wszystko od początku, włączając
to zaklęcie, które mi dzisiaj powiedziałeś? A może raczej napisałeś?
- Wszystko zaczęło się tuż po
wypadku twoim i Lindsay. Kiedy wróciłem do domu i myłem zęby przed lustrem,
zobaczyłem w odbiciu, że stoi na mną jakiś facet. Przedstawił się, jako jakiś
wysłannik rady starszych. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, o co chodzi, ale zaraz
wyjaśnił mi wszystko. Okazało się, że należę do jednej z grup istot
nadprzyrodzonych, mianowicie łowców. Ich zadaniem jest ochrona ludzi czy innych
ważnych postaci. Mi przydzielił ciebie mówiąc, że jesteś Cailie, pogromczynią
duchów. W tamtym momencie uznałem, że to zwykły sen, ale kiedy zobaczyłem cię
wtedy, w tym w lesie z duchem…To było tego samego dnia, co pogrzeb Li. Nie było
powodów, dla których miałbym nie uwierzyć, wszystko zaczynało składać się w
logiczną całość. Starałem się być jak najbliżej ciebie, aby mieć Cię na oku,
ale po pewnym czasie najnormalniej w świecie zakochałem się. Nie wiedziałem
jednak, że łowcy i Cailie nie może nic łączyć, bo inaczej mogę zostać uwięziony
w zaświatach. Wtedy jednak było już za późno, dali mi jeden dzień, abym mógł
pożegnać się w tobą, ale nie mogłem wspominać nic o tym, że jestem Łowcą,
nadzorowali wszystkie moje rozmowy z Tobą. Postanowili, że upozorują moje
zabójstwo, a ja nie chciałem, abyś za mną płakała. Pragnąłem, żebyś zaczęła
życie od nowa, dlatego całowałem się wtedy z Emmą, chciałem, żebyś mnie
znienawidziła, ale to nic nie dało. Byliśmy połączeni więzią, czułem dokładnie
to samo, co ty. Ten ból, kiedy zobaczyłaś to ciało i byłaś pewna, że to ja
rozsadzał mnie od środka. Czuję dokładnie to samo, co ty, odczuwam emocje wraz
z tobą, jednak trzy razy mocniej. Kiedy strzeliłaś sobie w głowę myślałem, że
umrę tam razem z Tobą, ale musiałem być silny, żebyś mogła żyć.
- Chcesz powiedzieć, że to ty
cofnąłeś wtedy czas? – zapytałam, a chłopka kiwnął głową na znak potwierdzenia mojego
pytania.
- Tak, Rash udawał, że to on,
nie mogłaś dowiedzieć się prawdy. On zniknął nie dlatego, że naszła go taka
ochota, jego także uwięzili, aby nie mógł się z Tobą kontaktować. Wiedzieli, że
zaraz wszystko by ci wszystko wygadał, ale teraz ja mogę ci spokojnie wszystko
wyjawić. Wiedzą, że tu jestem, ale nie mają pojęcia o czym rozmawiamy.
- A tak właściwie to jak się
tutaj znalazłeś? Przez to zaklęcie?
- Oczywiście, to za jego
sprawą tu jestem. Kiedy Cailie jest w niebezpieczeństwie może wezwać łowcę
właśnie tym zaklęciem, nawet jeśli jest uwięziony w zaświatach. Można go
używać, jeśli naprawdę jest się w tarapatach. Jednak nie jest tak kolorowo, bo
za jakieś dwadzieścia minut zniknę, znowu. W takim wypadku wszystko jest
jedynie chwilowe.
- A czy jest jakiś sposób,
abyś wrócił? – zapytałam z nutką nadziei w głosie. Chłopak wzruszył ramionami w
geście niewiedzy, po czym uśmiechnął się smutno. Westchnęłam, wstałam i
wróciłam na łóżko w Księgą. Zaczęłam wraz z Cole’m szukać rozwiązania całej
sytuacji, udało się to dopiero po kilku długich minutach.
- Jest! – krzyknęłam
uradowana. – Teoretycznie nie ma sposobów, dzięki którym uwięziony łowca
powróci na Ziemię. Jedynym i nie zawsze udającym się sposobem jest
porozmawianiem z Wielką Radą Starszych, która nadzoruje wszystkie rzeczy z tym
związane. Rada składa się z dziesięciu mężczyzn i dziesięciu kobiet. Należy
przekonać Starszych, że łowca jest nam potrzebny. Jeśli ponad połowa osób
stanie po naszej stronie, łowca może powrócić na Ziemię i żyć normalnie.
Wszystko toczy się tak, jakby zniknięcie postaci nigdy nie miało miejsca. Jednak rozmowa z Radą musi trwać wtedy, kiedy
Łowca jeszcze znajduje się na Ziemi –
powiedziałam, wpatrując się w tekst. – Wiesz, co zrobić, żeby się tam dostać? –
zapytałam i od razu odwróciłam wzrok na szatyna.
- Jest tylko jeden sposób:
trzeba się zabić - wywnioskował.
Jeśli chciałam
odzyskać Cole’a musiałam, po raz trzeci zresztą, trafić do zaświatów, ale
mogłam też już stamtąd nie wrócić. Ostatnio, kiedy tam byłam, ostrzegano mnie,
że to moja ostatnia szansa. Chociaż z drugiej strony życie bez chłopaka, bez
jego uśmiechów kierowanych w moją stronę, bez tych pięknych oczu nie miało
sensu. Jeżeli był jakikolwiek sposób, aby szatyn mógł wrócić, musiałam w tego
skorzystać.
Odwróciłam głowę w
stronę chłopaka i spojrzałam na niego figlarnym spojrzeniem. On zmarszczył brwi
w geście zdziwienia, ale zaraz zrozumiał. Zaczęłam zasypywać go masą
pocałunków, ale to była jedynie przykrywka. Skoro miałam jeszcze niecałe
dwadzieścia minut, aby go odzyskać, musiałam z tego skorzystać. W czasie, kiedy
chłopak był zajęty moimi ustami, wyjęłam spod łóżka sznur i zaczęłam ostrożnie
przywiązywać prawą rękę chłopaka do łóżka. Wiedziałam, że nie pozwoliłby mi na
zabicie się, więc musiałam korzystać z właśnie takich środków. Nie miałam dużo
czasu i nie chciałam aby patrzył na moje, jakby to nie powiedzieć, samobójstwo,
ale musiałam to zrobić. Choćby dla siebie, a by lepiej się poczuć. Byłam
strasznie egoistyczna, bo nie myślałam o rodzinie. Jeżeli stałoby mi się coś,
tata pewnie by sobie tego nie wybaczył uważając, że to jego wina, a pani
Madeleine obwiniała się, że mnie nie dopilnowała.
W końcu oderwałam się
od chłopaka. Ten chciał ruszyć ręką, ale wiązadło wokół jego nadgarstka nie
pozwoliło mu na to. Popatrzył na mnie pytająco.
- Wybacz, muszę to zrobić.
Chcę żebyś żył, bo na myśl, że już nigdy nie będzie tak jak dawniej nie mam
ochoty żyć. Muszę coś zrobić, cokolwiek.
- Naomi, nie waż się! Wiesz
jak bardzo egoistycznie się w tej chwili zachowujesz? Myślisz tylko o sobie, o
tym jak będzie wyglądać Twoje życie, ale o mnie nawet nie wspomnisz.
Najważniejsze, żebyś ty była szczęśliwa, a ja to tylko dodatek.
- Jak możesz tak mówić –
syknęłam. – W moim słowniku nie ma słowa „ja” czy „ty”. Jest jedynie słowo
„my”, nasza dwójka, choć niedługo będzie i dziecko – mruknęłam, a ostatnie
słowa specjalnie ściszyłam, ale mimo tego Cole i tak je usłyszał. Chłopak
zrobił duże i oczy i próbował coś powiedzieć, ale za każdym razem zacinał się,
nie wiedząc jak zacząć temat. Kiedy już zebrał się w sobie i wydusił pierwsze
słowo, przerwałam mu. – Chcesz, żeby mały wychowywał się bez ojca, tak?
Najlepiej wszystkie obowiązki zrzucić na mnie a samemu umyć ręce, spokojnie
sobie żyjąc po drugiej stronie lustra? I co miałabym powiedzieć, że tatuś miał
mamusię gdzieś i wolał nie mieszać się w jego wychowanie?
- Nic nie mówiłaś….
- Teraz Ci mówię ty chudy
ciulu, a ty mimo tego nie doceniasz mojego poświęcenia! Przecież nie robię tego
dla zabawy tylko z poczucia obowiązku. Nie dla siebie, tylko dla dziecka, teraz
ono jest dla mnie najważniejsze i choćbyś sprzeciwiał się nie wiadomo jak, ja
zrobię dla niego wszystko, choćby za cenę życia. Teraz ono jest najważniejsze.
Szatyn spojrzał na
mnie smutnym wzrokiem i spuścił głowę. Siedział tak chwilę, póki nie zaśmiał
się cicho i nie powtórzył: Teraz to ono jest najważniejsze.
Wyjęłam z szuflady rewolwer
i przyłożyłam go do głowy. Na początku myślałam o jednym pchnięciu w brzuch,
ale kiedy przypomniałam sobie o ciąży od razu zmieniłam zdanie.
Nie kłamałam z tym, że
pierwszy tydzień noszę w swoim brzuchu dziecko. Wszystko stało się ostatniego
piątku, kiedy to nocowałam u szatyna. Byłam pijana, ale wspomnienia powracają,
doskonale wiadomo co się wtedy działo. Nie robiłam testu ciążowego, ale Cailie
może przewidzieć przyszłość, doskonale wiedziałam, że mam rację. Czułam to małe
ziarenko rozwijające się w moim brzuchu. Każda choćby mała zmiana w kształcie
jego maleńkiego ciałka była dla mnie tak radosna, jak kość dla psa. Uczucie, że
to małe stworzonko pomalutku się rozwija, że ze zwykłej kuleczki już za kilka
miesięcy urośnie duży zdrowy bobasek była nie do opisania.
- Noami – zaczął chłopak. –
Ty nie możesz tego zrobić. Jesteś Cailie i zostawienie Ziemi bez opieki choćby
na krótki czas jest naprawdę niebezpieczne. Nie kilka minut, ale i kilka sekund
wystarczy demonom, aby dostać się na nasz świat. Póki żyjesz, nie mogą się
dostać do naszego świata, jedynie tym silnym się to udaje, ale kiedy umierasz
bez problemu dostają się tutaj. One żyją w innym świecie, jednak cienka błona
nie pozwala im przedostać się na ten świat. Już nie możesz myśleć o samym
dziecku, ale i o całym świecie.
- Kilka minut nie zrobi
różnicy. Po za tym co ty się możesz na tym znać! Jesteś jedynie łowcą, a nie
duchem czy ich pogromcą. To, że jesteś moim strażnikiem, od siedmiu boleści,
nie znaczy, że cokolwiek wiesz.
- Musisz mi to teraz
wypominać! – krzyknął. – Myślisz, że ja chciałem tak po prostu, bez pożegnania,
zniknąć? Nie pytano mnie o zdanie, równie dobrze mogli mnie zabić, a tobie dać
nowego strażnika. Łowców na świecie jest dużo, jeden w tą czy w tą nie zrobi im
różnicy. Chcą tylko, żebyś ty była bezpieczna i z całych sił broniła planety.
- Nie będę teraz myśleć o ich
widzimisie! Wymyślili sobie ciule, że Cailie i Łowca nie mogą być razem! To
niech teraz zabiją jeszcze dziecko, przecież ono będzie tylko przeszkadzać! A
skoro tacy mądrzy są to niech sami ruszą te zasiedziane dupy i tu przyjdą!
Myślą, że to tak łatwo jest jednej osobie trzymać na barkach los wszystkich
ludzi? Do tego jeszcze najbliższa mi osoba po prostu znika! No jak ja mam się,
do jasnej cholery, czuć? Zabierają mi wszystkich, a jak pozbędą się nawet
dziecka, to nigdy im tego nie wybaczę. Choćby nie wiadomo co się stało, otworzę
portal i demony dostaną się do naszego świata. Niech nie myślą, że skoro
wszystkie inne Cailie były posłuszne, to ja też taka będę. Buntowałam się,
buntuję i nadal będę się buntować, jeśli nie dostanę tego, czego chcę, a już na
pewno jak odbiorą mi najważniejsze dla mnie osoby. Straciłam już mamę, brata i
nawet córkę. Nie chcę, żeby ten scenariusz powtórzył się w moim życiu po raz
drugi. Nie poddam się, choćbym miała za to zapłacić nawet cenę życia! –
warknęłam, po czym wzięłam głęboki wdech. Zamknęłam oczy, nacisnęłam spust,
strzeliłam….
Dzięki, ze choć kilka osób wierzyło, że Cole jednak żyje xDD Znaczy na razie...Nie powiem, co planuję później, mam nadzieję, że koniec bloga będzie dla was zaskakujący xDD
Ten rozdział też pogmatwany, nie podoba mi się, ale takie emocje we mnie buzowały, jakbym to ja była Naomi xDD Do tego jak pisałam o dziecku to czułam się jakbym była w ciąży xDDD Nawet weszłam na jakąś stronę dziecko.pl a tu moja mama wchodzi xdd No i jak miałam jej to wytłumaczyć? ;)) No dobra, tyle, czekam na kom :)
Jak mam być szczera to czytając miałam wrażenie że to tak po części o mnie, a nie o Naomi xd tylko ja nie czuję, że jestem w ciąży xD chociaż lepiej dmuchać na zimne, niż się poparzyć xD Mam ochotę pójść do apteki po test ciążowy i się upewnić, że jestem "czysta" xD Czekaj... Co ja gadam xd Jestem dziewicą xd Chyba... xd Nie no nie przypominam sobie pijanych imprez i by mi się film urywał xd Jesteś na stronie dziecko.pl i jak mama wchodzi to "red tube" włączasz xD łatwiej się z tego wygramolić ;P
OdpowiedzUsuńDobra zeszłam z tematu xd rozdział świetniusi ;D Nie ma to jak po raz trzeci zabijać główną bohaterkę xD No co zrobić jak ma się debet bohaterek ;P Już się nie mogę doczekać finału :D Szkoda,że blog dochodzi do finału xd Ale git, że nie kończysz kariery pisarskiej to najważniejsze :D No to pozostaje mi weny życzyć i cierpliwie czekać na nexta ^.^
Tłumaczyłam się, że "chciałam zobaczyć jak wyglądałam jak byłam mała xDD Wątpię, żeby pomyślała, że w ciąży jestem xdd Chyba że to się stało w sylwestra ;) Cztery butelki Picollo na trzy osoby (plus po jednym kieliszku dla dwóch chłopaków xD) to trochę jest xDD Pewnie się spiłam i nic nie pamiętam xDD
UsuńDziękuję baaaardzo <3333
Rozdział fantastyczny i w dodatku pojawił się Cole :D
OdpowiedzUsuń(No dobra... To między innymi ja głosowałam, że go zabijesz >.< Ale co miałam zrobić? Ty najchętniej wszystkich byś "skasowała", tak mi się wydaje XD)
Nie spodziewałam się, że jest łowcą. I w ogóle nie podejrzewałam takiego obrotu spraw. W każdym razie jest git ;3
Co do ciąży Naomi, to też się tego nie brałam pod uwagę, no ale no :P
Co ja jeszcze miałam... A, tak. Zabiłaś ją >,< Mogłam się spodziewać. Oby przeżyła. Bo nie wybaczę, że zabiłaś główną bohaterkę >.<
Moja mama jakby zobaczyła, że czytam takie strony to nie wiem... Nie mam pojęcia czy by to olała czy się zainteresowała. To i tak nie jej sprawa xD
Czekam na kolejny rozdział :333
No bo wy myślicie, że ja w ogóle serca nie mam -,- Że najchętniej bym tylko wszystkich zabijała. Nie, właśnie nie! Też mam serce, mózg dawno wyparował, ale serducho zostało nienaruszone xDDD
UsuńWielbię Cole'a (chociaż jednocześnie mnie wkurza xdd) więc jak na razie nie planuję jego śmierci xDD
No chciała uratować swojego ukochanego, to się pierdzielnęła w głowę nabojem i tyle xDD
Dziękuję bardzo ;**
A ja stawiam sprawę jasno col przeżyje. Naomi trafi do zaświatów ale pozwolą jej wrócić tylko na czas ciągu jak urodzi dziecko umrze xd nie no myślę że to jeden wielki sen ale nie będę SO ie psula niespodzianki xd superasny rozdział. Mówiłam wyrażenie ten internet choćby spod ziemi al o od sąsiada ale niebbędę mówiła jak zdobyłam bo mnie wydasz ha ha ha ha Asia no co ja Ci mogę jeszcze powiedzieć ciesze się ze nowy rozdział jest ale jednocześnie płacze ze to juzpprawie koniec...
OdpowiedzUsuńNo żyje, żyje, a wszyscy myśleli, że ja taka wyrodna jestem xDD No jak tak można, nie ufacie mi i moim pomysłom. To, że czasem (czasem często xdd) jestem taka sadystyczna, nie znaczy, że zawsze taka jestem ;)
UsuńPlanuję coś innego związanego z tymi zaświatami i demonami, ale to dopiero w prologu, więc na razie musicie czekać xDD
No mówię, że przez dach wskoczyłaś xdd
Dzięki i nie smutaj, mój plan MOŻE was ucieszy ^^
Świetny <3
OdpowiedzUsuńCole będzie żył (wierzyłam w to cały czas) XD
Naomi w ciąży. Mam nadzieję że za karę za to że się trzeci raz zabiła nie zabiją jej dziecka.
Szkoda że ten blog zbliża się do końca, bo uwielbiam go.
Czekam na nn i pozdrawiam xoxo
Dzięki <33
UsuńJak na razie, nie obiecuję, że będzie tak wiecznie xdd
Ooo, jak miło, dopiero jak kończę bloga to wszyscy zaczynają mówić jaki to on fajny jest xddd Ale dobrze wiedzieć ^.^
No rozdział supciooo *O* hyhy no Cole i łowca... Ciekawe co jeszcze wymyślisz XDDD i ona znów w ciąży?? ^.^ kobietooo opanuj się XDDD no i już 3 raz nie żyje.... A tak wg jak umarła to teoretycznie to dziecko też by wtedy umarło.... Nie mam pomysłu jak to zakończysz ale wenki życze XDDD czego nie można powiedzieć o mnie... -.-
OdpowiedzUsuńNo plan mam, więc nie masz się co martwić, ale mam nadzieję, że to co wymyśliłam was zaskoczy xDD
UsuńNo co, najwyraźniej Naomi kocha dzieci ;)
Dziękuję bardzo <3 I wzajemnie :)
Wiedziałam że to Cole wypowiedział te zaklęcie! Rush udawał i to było oczywiste! Jeeeej nie wiedziałam tylko że Naomi będzie matką- po raz drugim ale zawsze! Świetny rozdział!!
OdpowiedzUsuńHaha, to było łatwe do przewidzenia, nie? xDD
UsuńEee, powiem tyle, jeszcze nie warto się tak cieszyć tym dzieckiem, bo jeszcze wszystko mogę wymyślić xddd
Bardzo dziękuję ;)